czwartek, 14 lutego 2013

Hmmmm na wstęp, to nie będą typowo walentynkowe imaginy, ale mówią o miłości więc pasują :) MIłego czytania :****


#1 
  *muzyczka ^^*
-Za kaaaaaażdym razem......-zawyła moja współlokatorka gdy znów wykrzyczałam, że sie wyprowadzam na drugi koniec tej galaktyki, jak najdalej od niego. Spiorunowałam ją wzrokiem
-I gotta feeling....-zaczęła znów, patrząc na mnie ze śmiechem w oczach, każdą sytuacje rozładowywała śpiewając, tylko mnie tym  irytując. Posłałam jej wymowne spojrzenie, po chwili do środka  wpadł ON, osoba której nienawidziłam, uważałam za najgorsze zło na tej planecie, miałam ochotę go zamordować, bo kochałam go jak nikogo innego, do szaleństwa. Chore, ale ja jestem chora.
-Rozmawiam z tobą!
-Heh a ja nie, jak się złożyło- zaśmiałam się gardłowo, rzucając się na łóżko w tym strasznym bidulu. DLaczego tak strasznie nie chciałam żeby mnie z tad wyrwał? Sama nie wiem, może bałam się opinii jego fanów, typu "matko sierota, która go wykorzystuje"
-Rose, o co ci chodzi?!-zapytał poirytowany, spoglądając na mnie tymi pięknymi tęczówkami, który wprowadzały mnie w stan skrajnego szaleństwa, nie wiedziałam, że posiadam tyle uczuć,a  co dopiero, że obdaruje nimi wszystkimi jedną osobę.
-Ugh, ja nie che litości!-krzyknęłam rzucając w niego poduszką na znak frustracji, co wyraźnie rozbawiło moją współlokatorkę. Szatyn złapał ją, patrząc na mnie z politowaniem, nie takimi przedmiotami już w niego rzucałam, nigdy by zrobić mu krzywdę, zazwyczaj umyślnie trafiałam w ścianę za nim
-We've some love and hate...-zanuciła pod nosem, zmroziliśmy ja wzrokiem, jak na zawołanie. Najciekawsze jest to, że znamy się na wylot i robimy to z nienaganną perfekcją, zawsze w tym samym czasie
-Oh znowu to samo, ile mam powtarzać, że to nie LITOŚĆ tylko MIŁOŚĆ, kończą się tak samo, ale znaczą coś innego!-powiedział zdenerwowany i cisnął trzymaną w ręce poduszką o łóżko
-Żartujesz, twoja inteligencja mnie zawstydza-syknęłam tonem aż ociekającym sarkazmem, mruknął coś niezrozumiałego pod nosem
-Może ty zwyczajnie mnie nie kochasz!?-krzyknął po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Byłam niesamowicie wściekła, w ataku furii, cisnęłam szklanką stojącą na szafce nocnej w drzwi za którymi zniknął chwile temu, mój chłopak. Lisa spojrzała na mnie znudzona
-Nudne to powoli, zmieńcie plener, albo temat kłótni-mlasnęła zniesmaczona i wyszło zostawiając mnie samą z moim uporem. Sama nie wiem dlaczego zawsze ciskam przedmiotami, może nie chcę wyładować się pięściami? Wzięłam głęboki wdech i pozamiatałam szkło, natykając się na karcące spojrzenie jednej z wychowawczyń. One już nawet nie reagowały na nasze krzyki. Czasami słyszałam tylko, od młodszej części personelu, że kompletnie nie doceniam tego cudu, jakim jest mój 20 letni chłopak. Matko jesteśmy razem chyba od zawsze a kłócimy się jeszcze dłużej, właściwie naszym rekordem były 4 dni spokoju.  Może to dlatego, że znamy się od ładnych 5 albo 6 lat?  Powstrzymałam łzy pod powiekami, na myśl, że znów go zraniłam.
-Kurwa no!-krzyknęłam kopiąc  w metalowy kontener na śmieci, podczas gdy opróżniałam nasz kosz.  Szybkim tempem przebiegłam pod ogrodzenie i przecisnęłam się przez dziurę w płocie. Pędem pobiegłam w stronę znanego mi domu. Bez pukania, dzwonienia czy innych wstępów wpadłam do środka. Nie mogłam wytrzymać z wiedzą, że kłócimy się o moją głupotę i upór. Przeszukałam wzrokiem salon, w którym byli chłopcy
-Na górze w pokoju-mruknął Niall, bez większych emocji. Coś takiego stało się rutyną, właściwie to było dziwne gdy któreś z nas nie wpadało do drugiego po 10 minutach no góra  po godzinie. Pokonałam schody i weszłam do środka.
-Ohh...przepraszam, kocham cię Zayn- powiedziałam wskakując chłopakowi na ręce
-Wieeem, ja ciebie też-wtulił się w zagłębie mojej szyi, zapewne zaciągając się zapachem mojego balsamu do ciała, który tak bardzo lubił i sam mi go kupował.
-Co my wyprawiamy z naszym życiem?-westchnęłam rozbawiona, wspomnieniami o wiecznych sprzeczkach i napięciach. Może to sprawiało, że tak bardzo go kochałam i było nam razem tak dobrze? Jedno jest pewne nigdy się nie nudzimy.
-To co dasz się w końcu wyrwać z bidula, czy nie?
-Niech no się zastanowię, nie-pstryknęłam go w nos, na co znów zrobił zniesmaczona minę
-Dlaczego?!-pisnął zbulwersowany
-Błagam, od nowa?-zapytał Liam przechodząc obok pokoju
-Zamknij się -powiedzieliśmy równocześnie
-No bo po co?!
-Żebyś była bliżej mnie!
-Tego argumentu nie słyszałem-wtrącił Harry wskakując na łóżko z paczką chipsów, czekając na dalszy bieg wydarzeń
-Pod jednym warunkiem.....-mruknęłam wprost do jego ucha, czując jak drży pod wpływem mojego głosy
-Hmmm?
-Nie ukłądaj jutro włosów, zostaw je jak za czasów x factora- zaśmiałam się razem z resztą. Chłopak przewrócił teatralnie oczami, udajac obrażonego. Musnęłam jego policzek i stanęłam na podłodze
-A teraz, kochany mój chłopaku, odprowadź mnie tam skąd przyszłam
-Ehh, no nie wiem, czy cię wypuszczę. Poza tym do piekła mam daleko-wymruczał do mojego ucha. Prowadziliśmy grę wstępną w której przeszkadzał nam Harry
-Lou cię chyba woła-mruknęłam spoglądając na niego
-Jasne, tylko bez małych Malików-wyszedł ze śmiechem, zamykając za sobą drzwi. Odczekaliśmy chwilę, zgodnie z przeczuciami, chłopak szybko zajrzał do pokoju po czym na dobre zniknął.
-To na czym skończyliśmy?-zapytał i wpił się w moje usta. Zdecydowanie, ten związek jest niesamowity :D



















                                                                             


               
  





  
#2
 *na początek *

Kolejny dzień. Bez kolorów, bez ludzi którzy w jakikolwiek sposób mogliby rozjaśnić barwy mojego świata, bez pasji, szczęścia, przyjaciół....uczuć. Tak właśnie, nazywam się, tak jak sie nazywam, mówią do mnie czarna, ciemna lub nie mówią wcale. Właściwie to można by uznać, ze moje życie skończyło się, gdy ktoś wyrwał mi serce i zabrał razem ze sobą, zapominając o jego istnieniu. Największą paranoją był fakt, że na moje życzenie, a raczej rozkaz. Z mojej głupoty, straciłam każdą osobę którą kochałam. Nikt nie był w stanie pojąć tego jak bardzo nienawidziłam siebie, nikt sobie tego nie wyobrazi. Tak cholernie chciałam go z powrotem, był najważniejszy w moim, beznadziejnie chorym świecie. Moje przemyślenia, przerwał klakson tuż za moim uchem. Poskoczyłam jak opażona, nie wiedząc co się dzieje. Rozejeżałam się spanikowana i spojrzałam na człowieka próbującego mnie zamordować, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo trafiłam z tą metaforą. W samochodzie siedział nikt inny, jak jego starszy brat. Nigdy mnie nie lubił, twierdził, że nie pasujemy do siebie, że tylko go wykorzystuje. Sama tak myślałam, ale po niecałym miesiącu, zakochiwałam sie w nim bez pamięci. W jego lazurowym spojrzeniu, farbowanych włosach, słodkim śmiechu, czułym uśmiechu, delikatności, lekkiej nieporadności. Zmienił mnie, na lepsze, byłam inna. Zabiłąm to jedną kłótnią w której zraniłąm go za mocno. Powiedziałam za dużo rzeczy które nigdy nie przebiegły mi nawet przez głowę
"-Ugh i wiesz co jeszcze?! Jesteś żałosnym frajerem, Greg zawsze miał racje, nigdy cię nie kochałam! Nie jesteś mnie wart, zawsze cię zdradzałam!-krzyknęłąm nim pomyślałam co ja właśnie mówie. Widziałam jak jego zeszklone oczy, powoli tracą ten blask. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Boże jakie ja głupoty właśnie wypowiedziałam, ani jedna z tych rzeczy nie była prawdą, może po za ostatnim, z jedna małą zmianą to ja nie byłam warta jego...
-Jesteś przynajmniej szczera-szepnął,  ocierając jedną łzę która spłynęła po jego policzku, podczas gdy z moich oczu wylewały sie litry słonej cieczy.
-Nie ,Niall czekaj, nie chciałam, to nie!.....-krzyknęłam za nim, ale nie słuchał. Zatrzasnął drzwi z hukiem
-Jesteś największą idiotką na tej ziemi, debilką, ździrą i bóg wie czym jeszcze, jesteś po prostu beznadziejna-powiedziała moja siostra, wbijając we mnie szmaragdowe spojrzenie i tak samo jak chłopak opuszczając mieszkanie.
-Brawo, zniszczyłaś wszystko, zadowolona?!-krzyknęłam sama do siebie."

Od tamtej pory siostra nigdy na mnie nie spojrzała, o chłopaku wolę nie wspominać. Zapewne z nienawidził mnie do granic możliwości, aby następnie wyjechać. Spojrzałam na mężczyznę, siedzącego w samochodzie i spoglądajacego na mnie z pogardą. Czułąm do siebie jeszcze większy wstręt niż on. Podniosłam zmęczone, puste spojrzenie w jego kierunku. Zastanawiał mnie fakt po jaka cholerę, marnuje swój czas stojąc obok mnie. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem tej zagadki, było to, że chciałam mnie zabić i pociąć na małe kawałki, paląc po kolei na stosie
-Będzie dzisiaj w twojej szkole-powiedział i odjechał. Serce stanęło w miejscu, upuściłam torbę która wcześniej znajdowała się w mojej ręce. Po dłuższej chwili nabrałam powietrza aby się nie udusić i wypuściłam je ze świstem. Czy to możliwe, że przyjedzie do szkoły? Emocje mnie rozrywały. Po chwili podniosłam torbę z ziemi i stwierdziłam, ze zapewne chłopak chciał tylko zobaczyć moja reakcje i nie zobaczę uroczego blondyna nigdy więcej. Moja twarz znów przybrałam ten cierpiętniczy wyraz. Mozolnie szłam w kierunku placówki zatopiona w poczuciu winy. Wszystkie uczucia jakie wtedy we mnie buzowały robiły to po raz kolejny. Otarłam szybkim  ruchem łzę która jakimś cudem wydostała się z moich oczu. Przekroczyłam drzwi szkoły i podeszłam do swojej szafki. Lusterko zawieszone tam bardzo dawno, strazszyło odbijając moją twarz. Jasno brązowe włosy do łopatek, luźno puszczone na łaskę wiatru, lekko skręcały sie przy końcach jednocześnie kołtuniąc. Pusta twarz bez emocji i tak samo wygaszone oczy, w których jedym uczuciem była tęsknota i ból. Wyjęłam potrzebne książki i udałam się pod sale, mijając zaaferowane nastolatki. Począwszy od 15. skończywszy na 19. letnich. Nie obchodziło mnie o czym gadają, równie dobrze mogłyby nigdy nie istnieć, chciałam tylko wrócić do domu i zaszyć się w ciemnym pokoju. Dzwonek powiadomił wszystkich o rozpoczynającej się lekcji, weszłaś do sali po nauczycielce. Radiowęzeł zaskrzypiał i dało się usłyszeć głos dyrektora
-Prosimy o przejście na salę, wszystkich klas, od najstarszych-wypowiedział twardym głosem. Moje serce waliło niemiłosiernie, czy Greg mówił prawdę? Nawet jeśli, to nie wiem czy zniosę te nienawistne spojrzenie gdy tylko mnie zobaczy, mój oddech przyspieszył, ponieważ byliśmy najstarszą klasą. Powoli za nauczycielką fizyki ruszyliśmy na salę. Usiadłam w pierwszym rzędzie, jednak w samym kącie. Przymknęłam oczy aby zebrać myśli które przewijały się przez moja czaszkę. Gdy wszyscy zebrali się na sali, dyrektor stanął na małej scenie i wziął do ręki mikrofon, skutecznie wszystkich uciszyć
-Mam przyjemność, zapowiedzieć występ jednego z najlepszych boysbandów w historii, tutaj w naszej szkole....Jesteście gotowi na...One direction?!-wykrzyknął i zbiegł ze sceny. Nie rozumiem, tego jak to się stało, że nasze spojrzenia momentalnie się spotkały. Zobaczyłam jak star się uśmiechać, udając, że mnie nie poznaje. Zacisnęłam powieki, jednak nie zatrzymałam łez, które jak deszcz obijały się o mój obojczyk, skapując z twarzy. Czułam ogromne ukłucie w sercu, zapomniał, było mu dobrze.  

*zmienić nutkę xD
Mój oddech był płytki i nie równy, czułam falę nieprzyjemnego ciepłą zjadającego moje wnętrze. Podniosłam wzrok na blondyna i wpatrywałam się w laur jego oczu, zobaczyłam emocje. Strach, smutek, ból, zawód. Nie mogłam na niego dłużej patrzeć, wiedząc, ze tak bardzo go skrzywdziłam, ze świadomością, że już nigdy mnie nie pokocha, podczas gdy ja kocham go wszystkim co mi pozostało. Mój smutny szary świat,  stracił jeszcze więcej kolorów, jak gdyby rozpadł się całkowicie. Podniosłam się i wybiegłam z sali, nie zważając na krzyk nauczycieli, dziwne spojrzenia uczniów stojących z tyłu. Roztrzęsiona i zapłakana, na chwile stanęłam przed budynkiem szkoły, zastanawiając się gdzie uciec, gdy poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Stanęłam skamieniała, podejrzewałam, ze któryś z nauczycieli wybiegł za mną. Jednak, dreszcze wstrząsające moim ciałem i piękne perfumy, zapewniały iż nie jest to nikt z pracowników szkoły. Osobnik odwrócił mnie w swoim kierunku. Spodziewałam się każdego, ale na pewno nie jego. Spojrzałam w jego oczy, produkując kolejne łzy. Dolna warga drgała mi mimowolnie. Moje ręce wręcz dygotały, a wiatr targał moimi włosami. Niall delikatnie przyciągnął mnie do siebie objął silnymi ramionami. Wybuchłam głośniejszym szlochem, wtulając się  w jego ciepłe ciało. Nie wiedziałam co te oznacza, bałam się, że gdy go puszcze, odejdzie i już nigdy nie usłyszę jego aksamitnego głosu, nie zobaczę pięknych oczu, które uwodziły mnie jednym spojrzeniem,  nie usłyszę dźwięku gitary który wydobywa się pod wpływem jego dłoni, nie poczuje ciepła jego ciała i tych przyjemnych dreszczy gdy zetknę się z jego skórą, nie poczochram tej blond farbowanej czupryny, nie zostanę oczarowana jego uśmiechem i nigdy nie zobacze tych malinowych ust które chciałabym całować bez opamiętania. Chłopak opuszkami palców przetarł mój mokry od łez policzek i lekko mnie od siebie odsunął, co wzbudziło  we mnie strach, jednak delikatny wyraz jego twarzy lekko mnie uspokajał
-Niall, ja....naprawdę nigdy nie myślałam ani nie zrobiłam ani jednej  z rzeczy które wtedy powiedziałam, przysięgam, nigdy przenigdy nawet nie przeszło mi to przez myśl. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, byłam wściekła, nawet nie pamiętam o co się z tobą kłóciłam, tak cholernie żałuje. Tak bardzo tęskniłam za tobą, wyjechałeś, znikłam, niby wciąż tu byłam, ale tak na prawdę dawno leżałam w zimnym grobie, czekając aż moje serce w końcu umrze z tęsknoty wraz z moim ciałem. Tak bardzo żałuje tego co zrobiłam, popełniłam tyle błędów, których nigdy nie odwrócę, Niall byłeś, jesteś i zawsze będziesz moim całym światem. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, może nigdy tego nie powiedziałam mimo, ze ty mówiłeś mi to często, ale ja naprawdę jestem w tobie, całkowicie szaleńczo zakochana, jestem i byłam,odkąd spojrzałam w twoje oczy, odkąd poczułam jak działą na mnie twój dotyk, gdy usłyszałam twój śmiech. Kochałam ton jakim szeptałeś gdy było mi smutno, kochałam sposób w jaki zawsze starałeś się mnie rozbawić, kochałam sposób w jaki mnie całowałeś, kochałam i kocham w tobie wszystko od czubka blond farbowanych włosów, po czubki palcy -wypowiedziałam na jednym wdechu, gotowa do wyśmiania, odrzucenia, kpiącej miny która na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Musiałam to powiedzieć i każde słowo opisywało to co czułam i wyrzucało to co miałam ochotę powiedzieć już dawno. ta tęsknota mnie mordowała, jednak nie wiem czy teraz gdy go znów poczułam, nie będzie bolało bardziej. Zasłużyłam na ból i cierpienie, za to kim byłam, jak się kiedyś zachowywałam. Stałam tam, przed sobą która jednym słowem mogła mnie zniszczyć bądź tchnąć we mnie dusze. Spuszczona głowę zakrywały brązowe włosy, Jego milczenie trwało dla mnie godzinami, choć tak w rzeczywistości było to tylko kilka marnych sekund, w których na przemian czułam lęk, smutek, żal i skruchę, czasem też nadzieję
-Nigdy nie przestałem myśleć nad tym co powiedziałaś, zastanawiając się co z tego było prawdą. Bałem się, przerażała mnie myśl, ze to wszystko mogło być szczerą prawdą i uciekłem. Zraniłaś mnie, ale ja nigdy nie przestałem cie kochać, nie było dnia w którym nie przebiegło mi przez myśl co teraz robisz? Gdzie jesteś? Czy śmiejesz się w sposób który uwielbiałem najbardziej na świecie,  czy całujesz kogoś tak jak mnie? Czy czasem o mnie myślisz, czy zmieniłaś się? Niewiedza była straszna, gorsza od bólu jaki czułem gdy to powiedziałaś, tęsknota jednak bolała najbardziej.....Mimo tego wszystkiego, tak bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę-ostatnie zdanie wyszeptał praktycznie niesłyszalnie. Jednak słyszałam każde jego słowo z dokładnością, śledziłam każdy ruch jego warg z niesamowitą dokładnością. Przetwarzałam w głowie każde słowo, aby po chwili dotarło do mnie, że możemy mieć jeszcze jakąś szansę. Przeszły mnie dreszcze, gdy chłopak chwycił mój podbródek i podnióśł twarz do góry, tak, że spoglądałam w jego niebieskie tęczówki, tracąc grunt pod stopami i jasność umysłu.
-Zacznijmy od nowa, co ty na to?-zapytał spoglądając wprost w moje oczy. Tylko on patrzył w nie tak głęboki iż czułam jak odkrywa w nich drugą głębie. Nikt nigdy nie spoglądał na mnie w ten sposób, nikt nigdy nie sprawiał, że czułam się jakby nikt oprócz niego nie istniał. Delikatnie pokiwałam głową na znak zgody, miałam ochotę wykrzyczeć odpowiedź, ale mój głos ugrzązł w gardle. Blondyn przybliżył się do mnie, aby po chwili nasze usta zetknęły się w pocałunku, pełnym tęsknoty, pasji i niesamowitych uczuć, jakich nigdy nie doświadczyłam. Tylko jego usta wydawały się tak słodkie, tylko jego pocałunki były tak delikatne i wspaniałe, tylko jego bliskość sprawiała, że moje nogi jakby z waty nie chciały utrzymywać mojego ciała. Oderwaliśmy się do siebie, starałam się opanować oddech który był przyspieszony, tym samym uspokajając serce łomoczące w klatce. Wtuliłam się w niego, napawając zapachem perfum i zwyczajnym zapachem jego. Nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego co właśnie stało się w moim sercu. Poczułam szczęście, ulge i bóg wie co jeszcze, te emocje rozrywały moje serduszko, które  jakimś cudem powróciło na stare miejsce. Zmróżyłam oczy, wsłuchując się w bicie serca chłopaka
-Tęskniłem-wyszeptał wtulając swoja twarz w moje włosy. 

____________________________________________________________________________
I to by było na tyle, dziękuje za uwagę, miłego dnia św. Walentego. Kocham was baaardzo mocno misiaczki wy moje :**** <3

poniedziałek, 11 lutego 2013

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ 





-Gdzie jesteśmy?-zapytałam z nieprzyzwoicie miłym głosem takim jakim rozmawiam z Dee, ale w końcu on uratował mi życie coś mu się należy
-W moim mieszkaniu, gdzie cie boli-zapytał z...troską? Ja tu jestem cały czas wredna a on się o mnie martwi, dziwne, ale miłe? Kuźwa opanuj się

-Wszędzie, ale najbardziej nos i górna warga-posłałam mu delikatny uśmiech, na serio dużo mnie kosztował, on odwzajemnił go wielkim bananem i wyjął z szafeczki apteczkę. Obmył mi wargę i przyniósł lód na nosek, po czym zaniósł mnie na rękach do swojego pokoju, nie powiem silny jest, delikatnie położył mnie na łóżku (baaaaaardzo wygodnym :D) i poszedł mi zrobić coś do jedzenia i ciepłe kakałko. Oglądałam wnętrze jego pokoju, całkiem przytulny, co mnie zdziwiło na półce miał wszystkie płyty Guns'n roses, ogólnie dużo rocka, wielki plus w moim wykresie,k ale stop czy ja nie zaczynam go lubić?! Wywaliłam te myśli z głowy i popatrzyłam na siebie w lustrze
-O kurwa!-wystraszyłam się własnego odbicia, spuchnięty nos i policzki, podbite oko, rozczochrane włosy i makijaż na całej twarzy, masakra! Włosy spięłam w wysokiego koka gumką którą mam na nadgarstku a reszty bałam się dotykać więc wróciłam na łóżko, po chwili przyszedł Harry z kakałkiem i grzankami z nutellą, pyszności.
-Ale nie dodałeś tam jakiejś trutki czy coś-zapytałam robiąc mniej więcej taką minę o.O na co on odpowiedział tym *faceplam* x______x. Tylko się zaśmiałam i zabrałam się za pałaszowanie grzanek, jakie to dobre, wypiłam kakałko i podziękowałam ładnym uśmiechem. Nie ja zaczynam go lubić. Danielle miała racje, o nie, nie, nie, no ale to tylko jeden, jakoś sobie poradzę z tym faktem i będę to usprawiedliwiać tym, że uratował mi życie. Chłopak wyniósł talerze i kazał mi leżeć albo siedzieć jak wolę, po chwili przyszedł z płytami a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-No chyba nie oczekiwałaś, że puszczę cie do domu, a coś robić musimy!-zaśmiał się i zaczął przeglądać płyty, wyjął jedną z wielu i wsadził do laptopa. Komedia jak fajnie, Kac Vegas, widziałam ten film  milion razy i nigdy mi się nie znudzi. Oboje śmialiśmy się w tych samych momentach, on jest nie najgorszy, może nawet się zakolegujemy kto wie, ale reszta odpada, niezrównoważone dzieci -_- Oglądnęliśmy film i zaczęliśmy się śmiać. Sama nie wiem z czego, tak po prostu zaczęliśmy się chichrać jak pojeby z psychiatryka.
-Z czego....hahaha....my się....hahaha....śmiejemy?
-Hahaha....nie....haha.....wiem-aż rozbolał mnie brzuch, opanowaliśmy się i zaczęliśmy po prostu gadać.
-Właściwie dlaczego nas nie lubisz, jako ludzi bo naszą muzykę sam niekiedy nie do końca lubię?
-W sumie sama nie wiem, może dlatego, że Dee tyle o was nawija, że miałam was dość zanim was poznałam i ona cały czas suszy mi głowę, że muszę was poznać, ale ty jesteś całkiem spoko
-Dzięki ty też jesteś fajna, myślałem, że jesteś, sorki za słownictwo, ale wredną rozpieszczoną suką która myśli, że wszystko  może
-Spoko, wiesz ja czasami taką udaję żeby mnie ludzie, nie chcieli poznawać. Powiem ci, że też spodziewałam się bandy rozpieszczony gwiazdeczek z ludźmi do wszystkiego, patrzących na innych z góry, ale chyba tacy nie jesteście
-Nie no co ty, wszystko zawsze musimy robić sami, ale ile ja bym dał za sprzątaczkę, no ale życie-zaśmiał się Harry i legnął na łóżko, popatrzyła na sufit i przeczytałam to co było na nim napisane
"Życie bez marzeń jest jak pływanie bez wody, nie ważne ile byś nie udawał to nigdy nie będzie to samo"
-Niezły tekst sam wymyśliłeś?
-Nie to cytat Zayna on nam takimi myślami rzuca parę razy dziennie-posłał mi uśmiech, jakie on ma sweetaśne dołeczki, normalnie.
-Zawsze tak miał-powiedziałam zanim pomyślałam. Chłopak chyba nie usłyszał tej uwagi. Pogadaliśmy jeszcze trochę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*rano*
Obudziłam się wtulona w Harry'ego który obejmował mnie w pasie, jego loczki delikatnie łaskotały mnie po policzkach. Chwile na niego popatrzyłam, strasznie słodko wygląda jak śpi, otrząsnęłam si z dziwnych myśli, wyplątałam się z objęć chłopaka i poszłam do łazienki. Ogarnęłam swoja przerażającą twarz, rozczesałam włosy poprawiłam kieckę opuchlizna i fiolety trochę zeszły, co nie zmieniło faktu, że miałam lekko podbite oko. Nie miałam kosmetyków wiec się nie malowałam, no trudno i tak często chodzę bez makijażu.Z łazienki poszłam do kuchni zrobiłam jako takie naleśniki i kawę po czym poszłam obudzić Harry'ego
-Wstawaj loczek!-wydarłam się i wskoczyłam na łóżko, zaczynam zachowywać się jak Danielle..
-Pięć minut
-Nie ma tak łatwo, wstawaj-zerwałam z niego kołdrę, niechętnie przetarł oczy i podniósł się do pozycji siedzącej
-Też cię kiedyś tak obudzę
-Czy ty mi grozisz?
-Tak
-No wiesz co, to ja robię śniadanie a ty mi grozisz!
-No dobra, dobra już idę-chłopak razem ze mną poszedł do kuchni. Zjedliśmy śniadanko, pozmywaliśmy (no dobra on pozmywał ale ja gotowałam!) i postanowiłam się zmyć do siebie.
-Dobra ja idę-ruszyłam w stronę drzwi
-No chyba nie myślisz, że puszcze cie samą-loczek popatrzył na mnie jak na idiotę, po czym poszedł się ubrać i ogarnąć.! 5 minut później stał już obok w pełni ubrany i umyty.
-No to idziemy.
-Okej ale powoli, bo mnie noga boli-powiedziałam i ładnie się uśmiechnęłam, chłopakowi zapaliły się   iskierki w oczach i cicho się zaśmiał. Zakluczył mieszkanie, schował klucze do kieszeni, po czym wziął mnie na ręce
-Co ty kurwa odstawiasz?!- zapytałam zdezorientowana, unosząc się nad ziemią
-Boli cię noga, nie możesz jej nadwyrężać!
-Dzięki za troskę, ale poradzę sobie z tym bólem-chciałam stanąć na ziemi jednak on był silniejszy i kompletnie olewając moje słowa ruszył w nieznanym mi kierunku.
-Prośba, jak nie chcesz żebym cię tak niósł do twojego mieszkania to wyjmij z prawej kieszeni spodni kluczyki do auta-powiedział i się uśmiechnął, westchnęłam zrezygnowana i wykonałam jego prośbę, podałam mu kluczyki, on otworzył auto i posadził mnie na przednim siedzeniu, szybko okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.
-No to podaj mi adres
-Wallstereet 189-z niesmakiem podałam adres zamieszkania i ruszyliśmy, rano zachowywaliśmy się jak starzy przyjaciele a teraz ja zaś będę wredna, nie chcę żeby Dee wiedziała, że miała racje i któregoś z nich polubiłam
-Harry zdajesz sobie sprawę, że raczej już się więcej nie spotkamy?
-A to niby dlaczego?-zrobił dziwną minę
-Ja mam swoje życie ty masz swoje i wolę ich nie mieszać.Jedno zdjęcie w waszym towarzystwie i będę hejtowana przez miliony twoich psychofanek, będę się dowiadywać o sobie takich rzeczy o których nawet ja nie wiem, a paparazzi będą za mną łazić krok w krok, co jak co, ale rozgłos to ostatnia rzecz jakiej potrzebuje w mojej sytuacji-wytłumaczyłam to chłopakowi najprościej jak się da
-Nie przesadzaj, występujesz w teledyskach i jesteś dobra tancerką, więc jesteś osobą rozpoznawalną, a co do hejterek to ja mogę napisać, że cię lubię i dadzą ci spokój..
-Sam chyba nie wierzysz w to co mówisz, Harry lubię cię, uratowałeś mi życie i dziękuje ci za to, ale na tym etapie nasza znajomość dobiega końca, ja znów będę wredną jędzą ,nazywającą was gejowatymi pedałami, a ty będziesz mnie uważał za wredną sukę.Tak będzie najlepiej
-Jak chcesz, jeśli zmienisz zdanie to zawsze możesz do nas przyjść razem z Danielle i będziesz mile widziana-uśmiechnął się i zatrzymał samochód pod moim blokiem, podziękowałam za podwózkę i ruszyłam do mieszkania.Modliłam się w duchu żeby Danielle jeszcze nie było, moje modły zostały wysłuchane, otworzyła mieszkanie i zastałam tylko Sou.Wskoczyła pod prysznic żeby się trochę zrelaksować, umyłam włosy wysuszyłam się szorstkim ręcznikiem nałożyłam swój ukochany waniliowo-truskawkowy balsam do ciała i zawinięta w ręcznik weszłam do swojego pokoju.Patrzyłam na zawartość szafy i jakoś nie mogłam w niej znaleść nic co przyciągnęło by mój wzrok. Na polu nie było za ciepło więc założyłam, czarne rurki z niskim krokiem białą bokserkę i czarno-białą bejsbolówkę wsadziłam do torby(okazjonalnie ją biorę) książkę i okulary, bo mam małą wadę wzroku, zapięłam psa na smycz i ruszyłam do parku. Powolnym krokiem zmierzałam w jego stronę, po drodze dzwoniła Danielle mówiąc, że zostanie u Liama do wieczora i podała mi jego adres jakbym jednak chciała do nich dołączyć. Przemaszerowałam z psem chyba połowę miasta bo jednak postanowiłam nie iść do parku leżącego aż tak blisko mnie. Nogi zaniosły mnie na drugi koniec Londynu, usiadłam na ławce i poluzowałam suni smycz aby Sou mogła się pokręcić obok ławki. Wyjęłam swoje książkę i włożyłam na nos czarne kujonki, aby móc ją czytać. Wciągnęłam się w świat lektury i nawet nie zauważyłam, że ktoś usiadł obok mnie, zorientowałam się wtedy gdy mój pies zaczął się z owym osobnikiem bawić. Spojrzałam ukosem na chłopaka, rozpoznałam tą twarz to ten z wczoraj, jak mu tam było chyba Zayn, albo coś takiego.(po jaką cholerą udaję, że go nie znam przed wami? Jestem idiotką :/)
-Fajna książka, rzucił nawet na mnie nie patrząc
-Tak wiem czytałam ją z 8 albo 9 razy
-Ładny pies, jak się wabi?
-Sou, czemu nie spędzasz czasu z nimi?
-Czasami trzeba wyjść do normalniejszych ludzi
-No to troszkę źle trafiłeś, ja normalna raczej nie jestem- udawałam, że go nie znam, ale nie mogłam być wredna, był ubrany jak kiedyś, dżinsy,sweter z Nirvany i fullcap
-Na pewno normalniejsza od nich, przy okazji poznałem cie Sophie, czemu wtedy uciekłaś i nawet się nie pożegnałaś?-drążył we mnie dziurę swoimi czekoladowymi oczami, czułam, że ma do mnie żal sama go do siebie miałam, mogłam się chociaż pożegnać i wytłumaczyć a nie uciekać od razu.
-To nie takie proste, znasz mnie, wiesz że moje życie ogółem jest z deczka skomplikowane-zdmuchnęłam z twarzy niesforny kosmyk włosów
-Ja mam czas, więc z chęcią posłucham dlaczego moja najlepsza przyjaciółka znikła bez słowa...-oparł się o ławkę i podparł brodę ręką. Wpuściłam ze świstem powietrze i zaczęłam wszystko tłumaczyć od początku, kończąc na tym jakim cholernym cudem mieszkam z lokowanym wariatem w Londynie i skąd mam pieska.
-Tęskniłem mała-powiedział chłopak i jak dawniej mocno mnie przytulił. W porównanie z nim jestem taka malutka ja ogółem ani wzrostem ani urodą raczej nie grzeszę, dzięki ci panie Boże -_-. Wracając strasznie mi tego brakowało, niby mam Dee ale to nie to samo, co Zayn. On jest zawsze taki ciepły, rozumie mnie i tak ładnie pachnie.Wtuliłam się w chłopaka i tak zastygliśmy w swoich objęciach, zapominając o otaczającym na świecie, dobre pięć minut. Odkleiliśmy się od siebie kiedy mój pies zaczął się nie miłosiernie wiercić, spojrzałam na niego i zobaczyłam w oddali Danielle, która przyglądała nam się z otwartą buzią wskazując na nas palcem reszcie stojącej gdzieś z boku, zapewne. Wpadka, normalnie zaraz zostanie przeprowadzony wywiad, dostanę zjebe za nie poinformowanie jej o tym a Harry po dzisiejszym też pewnie nie będzie szczęśliwy. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i rozważałam kwestię ucieczki jednak Malik mi to uniemożliwił
-Nie zostawisz mnie teraz samego, albo uciekamy razem co na dłuższą metę nie ma sensu albo tłumaczymy to tu i teraz
-Ugh, no dobra, ale jakby co to ja zwiewam-chłopak ma rację przecież ja z brunetką mieszkam więc chociażbym nie wiem jak nie chciała i tak muszę z nią pogadać, a poza tym nie zostawię go samego z szóstką yyyy ludzi? Powiedzmy, że tak ich nazwę, w ułamku sekundy dziewczyna znalazła się obok mnie i ciągnęła gdzieś na bok
-Pilnuj psa Malik!-krzyknęłam do niego, a on tylko z przerażeniem pokiwał głową i został zasypany lawiną pytań z ust chłopaków.
-Co to kuźwa było?!
-Eee no nic, no
-Jak kurwa nic, przytulaliście się z pięć minut!
-No i co w tym takiego dziwnego?-próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
-Jak co kurwa, ty ich nienawidzisz, wczoraj znikłaś razem z Harrym dzisiaj tulisz się z Malikiem, kto potem?!
-Wczorajsze to w ogóle przypadek, a Zayna znam jeszcze sprzed
X-factora, to był mój przyjaciel i się rozeszliśmy...
-Jak to, to ty mieszkałaś w Bradford?-mało wie o mojej przeszłości, nie chciałam jej tym zagracać czaszki
-Tak no i sama rozumiesz stara przyjaźń też nie rdzewieje-posłałam jej uśmiech, myśląc, że takie informacje jej wystarczą, niestety myliłam się
-Haha  nie myśl, że tak łatwo się wywiniesz, w domu chcę znać wszystko ze szczegółami i koniec-spojrzała na mnie tymi swoimi paczadłami i pociągnęła mnie ku chłopakom, czyli teraz już dwoje będzie mnie namawiało na zaprzyjaźnienie się z nimi -_-. Byłam taka bliska wywinięcia się Harry'emu i tym jego zielonym pytającym oczom, gdy niechcący na niego popatrzyłam. Jak myślałam tak się stało, był smutny i dziwnie przygnębiony, nie potrafiłam na patrzeć i zrobiłam coś czego nawet ja się po sobie nie spodziewałam....

________________________________________________________________________________

Heeej, jak widać dodaje nowy rozdział z góry przepraszam za błędy, ale nie miałam siły go poprawiać. Zaczęłam ferie, a wy? ^_^ Zabrałam się za pisanie one-shot'a walentynkowego i jeśli dobrze pójdzie to nawet go skończę. Ogółem teraz jakoś mam wenę na jednoparty więc może któregoś z nich dodam :D Rozdzaił poprawiałam o 5 rano więc sorki za niego, dodaje go bo wtedy mi się internet wyłączył -__-
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 2 lutego 2013


Rozdział 3
"Nie, nie, zaś ty, jakieś fatum normalnie?!"

Ci oni, kończyli już powoli ostatnia piosenkę, dosłownie podobno ostatnia zwrotka. Chciałam się zmyć, ale Dee chwyciła mnie za rękę i skarciła wzrokiem. Stanęłam zrezygnowana i robiłam wszystko byleby tylko się czymś zając, nagle brązowooka rozluźniła uścisk już chciałam się zmyć ale zauważyłam powód tego czynu, Liamuś. Wyściskała go i wycałowała, nawijając, że super koncert, że dużo energii, nawet na nich nie patrzyłam bawiłam się końcówką swoich włosów i grałam w Angry Birds na telefonie. Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie, podniosła leniwie wzrok a Dee jednoznacznie spojrzała na chłopaków
-A jasne, eee hej?-bardziej zapytałam niż powiedziałam i wróciłam do telefonu. Znów mnie szturchnięto, lekko zdenerwowana popatrzyłam na brunetkę z oburzeniem, że wymaga czegoś więcej, zabrała mi telefon i schowała do kieszeni jakiegoś chłopaka
-Ej tak się nie robi!!!-zrobiłam obrażona minę, ona wzruszyła ramionami
-Życie kochanie, to jest Liam, Niall, Louis, gdzie jest kurwa Zayn i Styles-zapytała poirytowana, ona raczej rzadko przeklina, haha Dee przeklina jakie jaja!
-Cześć-pomachałam trójce chłopaków. Nie powiem całkiem ładni, ale i tak za gejowaci jak dla mnie, bez tatuaży, pewnie nie palą i nie piją, takie dzieciaki, nie moja bajka, a Dee to wyjątek, jedyna taka. Nagle ktoś na mnie wpadł i znów wylądowałam na ziemi
-No kurwa, zaś?!-warknęłam lądując pupą na podłodze. Cała reszta parsknęła śmiechem, ale widząc mój wzrok szybko zamilkli. Podniosła się korzystając z pomocy Liama i stanęłam w pionie, odwróciłam się w celu opierdzielenia sprawcy i doznała szoku
-Nie, nie, zaś ty, jakieś fatum normalnie?!-wydarłam się widząc przed sobą Harrego
-Też miło mi cię znowu widzieć niebiesko włosa, nie wiedziałem, że jesteś naszą fanka
-Hahahahaha, jaki suchar no ja nie mogę, zaraz zemdleję, ja, fanką, waszą?!-zaczęłam się śmiać jak psychiczna, szybki Ogar i pion
-To co robisz na naszym koncercie za sceną?-zapytał wyraźnie zdezorientowany
-Jej zapytaj, mam zagwarantowane pół roku bez słowa o tym waszym One coś tam-posłałam mu wredny uśmiech
-Widzę, że wy się już znacie, ale tak dla formalności to jest Harold <zamordował ja wzrokiem> Harry, a tam idzie Zayn- pokazała na jakiegoś chłopaka idącego w naszą stronę. Wyglądał znajomo...O boże to TEN Zayn tek który się ze mną przyjaźnił w Bradford! Jacieżpierdziele, zrobiłam przerażona minę widząc go w boysbandzie, dobra spokojnie on mnie nie pozna, wiec udaje wredną jedze. Chłopak do nas doszedł, ładnie się przedstawiłam, delikatnie uśmiechnęłam bo miał koszulkę którą dałam mu na urodzin. Wspominałam sobie idąc za nimi. Doszliśmy zapewne do ich garderoby, podeszłam do Danielle
-Ładnie się przedstawiłam i byłam prawie miła, chcę mój telefon i słuchawki!!!-zawyłam i zrobiłam maślane oczy
-Oh masz-dziewczyna wręczyła mi moją własność, dokładnie wytarłam telefon (był w kieszeni jednego z pedałków -_-) włożyłam do uszu słuchawki i zatonęłam w dźwiękach muzyki. Przymknęłam delikatnie oczy i wsłuchiwałam się w ton "In the end-Linkin Park", po nim nastało "Numb" uwielbiam tą piosenkę, myślałam, że zostałam w pokoju sama więc, zaczęłam śpiewać
"I'm tired of being what you want me to be -Jestem zmęczona byciem tym czym chcesz żebym była
Feeling so faithless-Czując się tak pozbawioną wiary
Lost under the surface-Zagubionyą pod powierzchnią
I don't know what you're expecting of me-Nie wiem czego ode mnie oczekujesz
Put under the pressure-Stawiana pod presją
Of walking in your shoes-chodzenia w twojej skórze/butach

(Caught in the undertow, just caught in the undertow)-schwytanyaw załamującej się fali, po prostu schwytanya w załamującej się fali
Every step that I take is another mistake to you-każdy krok który postawię jest dla ciebie kolejnym błędem
(Caught in the undertow, just caught in the undertow)-schwytana w załąmującej się fali, po prostu wchwytanyaw załamującej się fali
I've Become so numb-Stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
Ive become so tired-Stałam się tak zmęczona
So much more aware-Lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this-Staje się tym
All I want to do-wszystko co chce zrobić
Is be more like me-to być bardziej sobą
And be less like you-i mniej tobą

Can't you see that you're smothering me-czy nie zauważyłaś, że mnie dusisz
Holding too tightly-trzymając zbyt ciasno
Afraid to lose control- bojąc się stracić kontrolę
Cause everything that you thought I would be-wszystko czym myślałaś, że będę
Has fallen apart right in front of you-rozpadło się na kawałki przy tobie/na twoich oczach

(Caught in the undertow / just caught in the undertow)-schwytana w załamującej się fali, po prostu schwytanya w załamującej się fali
Every step that I take is another mistake to you-każdy krok który zrobię jest dla ciebie kolejnym błędem
(Caught in the undertow / just caught in the undertow)-schwytana pod falą, po prostu schwytanya w załamującej się fali
And every second I waste is more than I can take-każda sekunda którą marnuję to więcej niż mogę znieść


I've become so numb-  stałam się tak obojętna
I can't feel you there- nie czując Cię przy sobie
I've become so tired-stałam się tak zmęczona
So much more aware -lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this -staję się tym
All i want to do-i wszystko czego chce
Is be more like me -to być bardziej sobą
And be less like you -i mniej tobą

And I know-i wiem
I may end up failing too-też mogę zawieść
But I know-ale wiem
You were just like me-byłaś jak ja
With someone disappointed in you-ktoś był tobą rozczarowany

I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czuję Cię przy sobie
I've become so tired-stałam się tak zmęczona
So much more aware-lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this-staję się tym
All I want to do-i wszystko czego chcę
Is be more like me-to być bardziej sobą
And be less like you-i mniej tobą

I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
(Tired of being what you want me to be)-zmęczona tym czym chciałabyś żebym była
I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
(Tired of being what you want me to be)-zmęczona tym czym chciałabyś żebym była"

Otworzyłam oczy i zobaczyła sześć rozdziawionych paszczy wgapiających się we mnie. Gdyby pięć z nich nie wyglądało tak jak wygląda to nawet bym się cieszyła
-Sorry-mruknęłam i chciałam z powrotem wrócić na swoje stare miejsce. Jednak Dee chwyciła mnie za ręke zmuszając do zostania na swoim miejscu i odwróceniu się w ich stronę.
-Jesteś niesamowita-powiedział jeden z nich, który jadł jakąś kanapkę
-Dzięki, ale nie-znów chciałam usiąść i ponownie mnie odwrócono.
-Mówię Ci, masz zajebisty głos-powiedział Zayn
-Dobra, mogę już usiąść?-zapytałam Dee ta tylko przewróciła oczami i mnie puściła. Usadysfakcjowana usiadłam na kanapie i założyłam na uszy słuchawki. Chłopcy (lol pierwszy raz chyba ich tak nazwałam xD) się tam poprzebierali i mogliśmy iść. Schowałam telefon i słuchawki do torebki Dee i prawie słuchałam co mówią, dlaczego prawie? Bo wyłapywałam co trzecie zdanie i to po jednym słowie xD. Dotarliśmy na miejsce, oczywiście ja poleciałam do baru jak zwykle. Danielle jest już przyzwyczajona, więc nawet nie zwróciła uwagi, wypiłam chyba ze trzy kolejki i ruszyłam na poszukiwanie gwiazd itp. Znalazłam Olliego Mursa, co on tu robi o.O? Potem Simona Cowella co przyciągnęło moją uwagę. Podeszłam i grzecznie się przywitałam, jakim on jest miłym człowiekiem no po prostu, samą mnie to zdziwiło. Postanowiłam zakończyć poszukiwanie i zaczęło mi się nudzić, ja nie mogę, mnie nudzi się na, nijako, imprezie, szok! Odnalazłam Dee i zapytałam kiedy wraca, ona odpowiedziała, że chyba pójdzie na noc do Liama, zrozumiałam aluzję, wzięłam kluczę telefon i słuchawki po czym ruszyłam w stronę wyjścia, złapał mnie Harry
-Gdzie idziesz?
-Do domu, a gdzie mam iść?
-Odprowadzę cie
-Nie dzięki
-Ja mówię, nie pytam
-Dam sobie radę sama
-Co nie zmienia faktu, że cię odprowadzę
-Weź zajmij się czymś i daj mi spokój
-Zajmę się, odprowadzeniem cię
-Nie dzięki, już mówiłam
-No to będę szedł za tobą-boziu jakie uparte stworzenie, normalnie masakra. Wzruszyłam tylko ramionami na znak, że wisi mi co będzie się z nim dalej działo i wyszłam z klubu, czy co to tam było. Rozejrzałam się dookoła rozpoznałam okolice i dość szybkim tempem ruszyłam w stronę domu, Harry szedł za mną, jakoś mnie to szczególnie nie obchodziło, wsadziłam w uszy słuchawki i przyspieszyłam jeszcze bardziej, postanowiłam iść na skróty przez krzaki. Wlazłam w nie i mało nie dostałam zawału, zobaczyłam dwóch dresów, ich oczy zwróciły się na mnie, chciałam się wycofać, ale jeden chwycił mnie za rękę a drugi zaczął na mnie gwizdać
-No no no, całkiem niezła dupa nie łysy?
-No całkiem, całkiem ciekawe czy umie obciągać-bezczelnie sie zaśmiał, bałam sie jak cholera ale miałam kamienny wyraz twarzy
-Odwal się-szarpnęłam rękę, ale on tylko zacisnął uścisk
-Uuu nie radze, mała bo ta buźka nie będzie już taka ładna-chwycił mnie za brodę a ja popełniłam dość duży błąd, naplułam mu w twarz, drugi mocno szarpnął mnie za włosy
-Ała, zostaw mnie chuju!- prubowałam się wyrwać
-Co żeś powiedziała suko?!-dał mi z liścia, z nosa i ust polała mi się krew
-Zostaw mnie CHUJU!Mam przeliterować?!-oczywiście musiałam sobie nagrabić i znów dostałam z liścia tym razem kopnął mnie też w piszczel przez co krzyknęłam z bólu.
-Patrz rudy czyli jednak coś ją boli, buntowniczka się znalazła
-Puść mnie!-wydarłam się i zaczęłam szarpać na wszystkie strony, za wszelka cenę musiałam zwiać, ale ich było dwóch a ja jedna.Nagle ni  stąd ni z owąt pojawił się Harry, byłam równie zaskoczona co moi oprawcy. Nie spodziewałam się, że ma tyle pary w ręce, walnął tego który mnie uderzył tak, że poleciał na drzewo a nos był na stówę złamany.Trzymający mnie, widząc co mu grozi, rzucił mną o ziemię i rzucił się na chłopaka. Ten szybko sobie z nim poradził i za rękę wyciągnął mnie z krzaków. Pędem ruszyliśmy w bliżej nieznanym mi kierunku, ale jakoś mnie to nie ruszało chciałam jak najszybciej zwiać z tamtego miejsca. Nie przeszkadzało mi nawet, że biegnę za rękę z pedałem z One coś tam no z Harrym. Dobiegliśmy do jakiegoś mieszkania, chłopak otworzył drzwi i wprowadził mnie do łazienki po czym zaczął oglądać mnie ze wszystkich stron, sadzając mnie na blacie obok umywalki.Otrząsnęłam się i dręczyło mnie pytanie, gdzie ja kurwa jestem?!
________________________________________________________________________________
Ten rozdział to jest totalna porażka, nie miałam na niego pomysłu. Postaram się w następnych rozdziałach rozkręcić akcje. Jak myślicie Zayn pozna Sophie? Niektóre zdania mogą być dziwne i nieskładne, ale pisałam to wczoraj w nocy. CZYTASZ= KOMENTUJESZ