czwartek, 28 marca 2013

Siedem ^^



Danielle postanowiła zrobić nam obiad bo byłyśmy głodne jak cholera, Perrie poprosiła żebym jej coś zagrała i zaśpiewała.Po dłuższych namowach się zgodziłam i poszłam po swoją gitarę, nastroiłam ja, bo Dee się nią bawiła, jak widać i wróciłam do salonu. Zagrałam Someone like you-Adele, dziewczyna patrzyła na mnie jak na wariata, po skończonej piosence położyła gitarę obok siebie i czekałam na jakąś reakcje
-Ja nawet nie mam słów żeby powiedzieć jak duży masz talent
-Tsa jasne, jasne, kłam dalej, będziesz się smażyć w piekle
-Czysta prawda, kotku, po prostu masz talent i nie potrafisz tego zaakceptować, Perrie jak zobaczysz co ona wyprawia na tańcach, albo na gimnastyce! to jest niesamowite, wchodzi taka małą niebiesko włosa i robi takie show, że jacieżpierdziele, po czym twierdzi, ze bóg jej nie lubi bo nie dał jej żadnego talentu, jakaś paranoja- zaczęła energicznie gestykulować Danielle, jakby w ogóle mnie tu nie było
-Mam odbierać to za komplement, tak??-zapytałam i zrobiłam minę WTF, ona tylko uniosła ręce do góry i pytała jakim cudem trafiła na takiego dekla. Perrie się z nas nabijała, potem zjadłyśmy obiad, czyli spaghetti i zaczęłyśmy oglądać jakieś telenowele.W pewnym momencie ktoś zaczął walić do drzwi, powłóczyłam nogami do drzwi i zajrzałam przez wizjer, jedyne co widzę to jakieś kwiatki, otworzyłam drzwi.
-Cześć Sophie!!-rzucił mi się na szyje Harry, potem przywitał się pasiasty, blondyn, Zayn a na końcu ukazał się Liam z bukietem róż dla Dee zapewne
-Witaj Sophie-przytulił mnie i wręczył jeden kwiatek, uu jak miło, wpuściłam tą zgraje do mieszkania i kompletnie olewając ich obecność poszłam z powrotem na kanapę. Usiadłam obok Harry'ego, i wgapiałam się w telewizje.Jakaś laska zakochała się w dwóch kolesiach na raz a trzeci jej się podoba, niezłe bagno, za to oni wszyscy trzej nie wiedzą, że ona spotyka się z innymi.W tragicznych momentach ja wybuchałam śmiechem
-Z czego ty się śmiejesz, koleś ją rzucił-popatrzyła na mnie krzywo Dee
-No bo to śmieszne jest, popatrz ona chciała spotykać się z całą trójką na raz-wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać, potem zaczęliśmy się rzucać popcornem i jakoś tak wyszło, że teraz leże sobie na kolanach blondyna i Harry'ego a Liam robi mi masaż stup :D.Harold bawi się moimi włosami a żarłok mizia mnie po brzuszku, wiecie jakie to fajne uczucie.
-Ty weź, nie za dobrze ci?-zapytał Zayn obserwując nas z fotele
-Nie wręcz idealnie-wystawiłam mu język i spokojnie rozmawiałam z
Harrym o kotach za którymi nie przepadam szczerz mówiąc, i właśnie go o tym informowałam, a on stwierdził, że majaczę bo kotów nie da się nie lubić i wrócił do zabawy moimi włosami. Zachciało mi się tańczyć wiec powoli zebrałam się z kanapy i poszłam się przebrać w coś wygodniejszego. Ubrałam leginsy  bokserkę włosy spięłam w koka i mogłam iść, szybko przebiegłam do naszej sali tanecznej. Włączyłam muzykę i zaczęłam tańczyć, całkowicie się wyłączyłam, ćwiczyłam układ który miałam dzisiaj tańczyć, ale poszłam z wariatkami na zakupy. Potem zaczęłam układać swój własny, często to robię, podobno całkiem nieźle mi to idzie. Zaczęło mi się nudzić więc jak to mam często w zwyczaju rozjechałam się i zrobiłam szpagat w takiej pozycji zazwyczaj myślę, żeby wkurzyć Danielle bo jak to ona mawia, aż ją to boli. Ona też potrafi zrobić szpagat ale idzie jej to trochę ciężej niż mnie i on długo tak nie wytrzyma bo bolą ją nogi. Nagle do mojej "kaplicy" wpadła Danielle i Perrie
-Ugh ty znowu tak siedzisz, wstań bo już mnie wszystko boli- wzdrygnęłam się dziewczyna i podeszła do wieży. Zwinnie się podniosłam i włączyłam odpowiednią piosenkę. Perrie usiadła gdzieś z boku a my zaczęłyśmy nasz układ w połowie nie wiadomo dlaczego zaczęłyśmy się śmiać, tak po prostu aż mnie brzuch rozbolałą i musiałam usiąść, blondynka patrząc na nas sama zaczęła się chichrać jak pojebana i tak we trójkę tarzałyśmy się po ziemi ze śmiechu
-Z czego my się śmiejemy?
-Nie wiem-szybki ogar i trzeba wrócić do próby, przećwiczyłyśmy to z 7 albo 8 razy i ona zaczęła tańczyć na występ swojej grupy a ja swojej. Dwa różna światy ona jazz a ja hip-hop. Po dłuższej kłótni która pierwsza postanowiłyśmy,  że nauczymy się nawzajem swoich układów. Najpierw ja, tańczymy do piosenki "maroon5-one more night". Trochę mi zajęło nauczenie jej tego przy okazji uczyłam Perrie, nagle do pokoju wpadło to stado orangutanów.
-Dobra koniec tego, jedziemy na imprezę!!-wydarł się pasiasty i zaczął skakać w kółko
-Ugh, wariat-mruknęłam pod nosem i zebrałam się z podłogi na której się znalazłam bo na mnie wpadł
-Tak, ale i tak nas kochasz-przytulił mnie Harry
-Kocham to ja moją gitarę, na pewno nie stado orangutanów-wariatów-mlasnęłam niezadowolona a wszyscy spojrzeli na mnie zabójczym wzrokiem, ja się tylko wyszczerzyłam. Pozbieraliśmy się i po godzinie staliśmy już przed klubem. Ja wyglądałam tak ubranie a Dee tak strój.Bez większych problemów weszliśmy do środka, jakiś tam stolik Vip, nie minęło 15 minut a ja już byłam nieźle wstawiona. Lubię imprezować, jurto mam do pracy na 13 więc spoko.Wywijałam na parkiecie, nieźle się przy tym bawiąc i wyrywając sobie facetów.Mówiąc skromnie, nie mam z tym większych trudności, nie to co na trzeźwo :D.Właśnie tańczyłam wolnego z jakimś kolesiem, był na serio ciachowy, gdy nagle zostałam "odbita" przez Nialla
-O hej-powiedziałam zaszokowana tym jak blisko jesteśmy. Skąd on się tu wziął to ja nie wiem, ale dobrze tańczy.Przetańczyliśmy dwa przytulańce po czym znów odbił mnie mój wcześniejszy kolega.Coś dużo tych wolnych kawałków, na szczęście ten był ostatni. Trochę się bawię w d-j'owanie więc postanowiła spróbować sił tutaj, podeszłam do młodego chłopaka stojącego za konsoletą i ładnie zapytałam czy mogę się pobawić sprzętem.Nie musiałam długo prosić, udawałam, głupią a on cieszył się jak tępy że może mnie czegoś nauczyć.W końcu, zapytałam czy mogę sama on się zgodził, poustawiałam wszystko i zaczęłam się bawić Dee od razu wyczaiła, ze to ja ponieważ wałkuję ten numer 24/h w weekendy :D.Chłopak nieźle się zdziwił bo wiedziałam co robię, jak robić zgrabne przejścia, jak miksować i w ogóle.Przejrzałam bibliotekę i znalazłam parę ciekawych kawałków, chwilę się pobawiłam i dopuściłam Mika (D-j) do konsolety.Dziwne, że przy takiej ilości alkoholu we krwi dałam radę, ale wiecie chcieć to móc :D. Właśnie całowałam się z tamtym ciachem gdy Dee mnie od niego dociągnęła, zrobiłam wkurzoną minę, ona tylko mruknęła "Wychodzimy" i o mały włos nie wyrwała mi ręki.Z dziwną miną pomachałam koledze i podążyłam za brunetką, gdy jest w takim stanie lepiej z nią nie dyskutować coś o tym wiem.Tylko co jej się stało? Wyszłyśmy przed klub, nie zrobiłam dwóch kroków a ona usiadła na ziemi i zaczęła ryczeć, jak pojebana. Nie wiedziałam co zrobić, no sorki ale ja wypiłam z 15 kolejek -,-. Usiadłam obok niej przytuliłam i zaczęłyśmy się kiwać w przód i w tył, wszyscy patrzyli na nas jak na wariatki, ale ciekawe co sami by zrobili w takiej sytuacji, gdy powoli zaczęła się uspokajać, wyjąkała tylko jedno zdanie które o mało mnie nie zabiło
-Zdradziłam Liama- powiedziała, zerwała się na równe nogi i uciekła. Siedziałam na tym chodniku i od razu cały alkohol wydostał się z mojej krwi, to było jak kubeł zimnej wody. Ta Danielle, wrażliwa, kochana, miła, która jeszcze niedawno była w stanie oddać wszystko za swojego chłopaka, go zdradziła?!To jest nie możliwe, może coś źle zrozumiałam, może to on ją zdradził? Ta wersja jakoś bardziej mi pasowała to nie jest możliwe żeby ona zrobiła mu coś takiego. Ale oni mają teraz jakiś gorszy okres, nigdy mi o tym nie mówiła ale to widziałam, byłam pewna że im przeszło bo od miesiąca był spokój, a to takie coś?! Może ona miała jakiś powód, ale w sumie to nie ma powodów aby zdradzać kogoś kogo się,bardzo lubi (słowo na "k" jakoś nie chcę mi się napisać na klawiaturze..) Podniosłam się z tego cholernego chodnika i nie wiedziałam co dalej. Wyjęłam z torebki telefon i zadzwoniłam po taksówkę, nie chciałam jakoś wracać do mieszkania, było grubo po 5. Postanowiłam zanocować u mojej przyjaciółki. Po chwili pod klub podjechał żółty pojazd, podałam kierowcy adres i po 15 minutach stałam pod niewielkim domkiem, zapłaciłam kierowy i weszłam do mieszkania (wiem gdzie trzyma klucze). Napisałam jej karteczkę i po cichu postawiłam na szafce nocnej, żeby nie dostała zawału jak się rano obudzi. Bezczelnie zabrałam jej jakąś koszulkę, przebrałam się i umyłam. Przygotowałam sobie spanko w salonie i zasnęłam, na kanapie, pełna pytań bez odpowiedzi.

____________________________________________________________________________
Zaskoczeni? Hahaha sama nie wiem czym, ale chciałam to napisać, wiem jestem głupia :P Wyobraźnia mnie ponosi i rozwalam związek Danielle i Liasia :D Przypominam o KOMENTOWANIU POD ROZDZIAŁEM, AMEN. Jestem po trzy dniowych rekolekcjach podczas których łażę do budy na 4 godziny -_- Kto to wymyślił?! Dobra nie użalam się nad sobą, mam nadzieje, że się spodobało:D

piątek, 8 marca 2013

Rozdział 6

Zawiązałam fartuch zameldowałam szefowi, ze już jestem i może iść, po czym zaczęłam obsługiwać pierwszych klientów.Jedna z dziewczyn długo mi się przyglądała odkąd tylko weszłam do środka, w końcu gdy ją obsługiwałam zapytała
-Hej, wiem, ze to nie moja sprawa i w ogóle, ale czy ty przed wejściem przytulałaś Nialla Horana?!- próbowałam sobie przypomnieć czy właśnie tak nazywa się blondyn, oczywiście nie znam jego nazwiska, ale mogłam wywnioskować, że pewnie to on.
-Emm chyba tak
-Wow zazdroszczę ci ty go znasz i go przytulasz
-Nie ma czego uwierz mi, raczej możesz mi współczuć, że ich znam- mruknęłam pod nosem i podałam jej zamówiony napój, ona z wielkim znakiem zapytania na twarzy poszła do stolika i zaczęła o czymś rozmawiać ze swoimi koleżankami. Nudziło mi się niemiłosiernie szczególnie, że miałam dzisiaj zmianę z panną "nie mów do mnie, nie jesteś godna takiego zaszczytu", nagle niby przez przypadek wylała na mnie połowę czekoladowego Sheka (nwm czy dobrze napisane :p), starałam się zachować równowagę i jej nie zabić
-Ups, ale wiesz, przynajmniej zdejmiesz to coś- wskazała na moje włosy które ucierpiały najbardziej.Teraz to przegięła, może obrażać mnie ale od moich włosów wara!
-Kurwa odpierdzielisz ty się w końcu, rozumiem że jesteś zazdrosna, że ja nie muszę nosić tyle tapety żeby ludzie się mnie nie bali, ale odwal się bo ja nic nie poradzę na to że Bóg cie nie lubi- stanęłam naprzeciwko niej, a w kawiarni aż zawrzało od cichego uuuu
-Nie wiem co chciałaś zamaskować tym kolorem włosów, ale raczej ci się nie udało, tobie już nic nie pomoże nie dość  że gruba, brzydka to jeszcze niska i kogo tu Bóg nie lubi?- zapytała a raczej stwierdziła z kpiącym uśmieszkiem, miałam ochotę ją połamać, ale wiecie nie chcę trafić na policje za takie coś jak ona
-Sorry ale nie mam w zwyczaju słuchania uwag od osób które miały w pysku więcej fiutów niż ja lizaków-odwróciłam się na pięcie i poszłam na zaplecze się przebrać i umyć. Przy tej lasce nawet Paris Hilton to geniusz najwyższej klasy, mówiłam jak bardzo jej nienawidzę, no to mówię nienawidzę jej jak Gargamel smerfów a nawet bardziej jak zła królowa, Śnieżki, albo macocha kopciuszka, takiej nienawiści nawet Disney i bracia Grimm sobie nie wyobrażali -_-. Ogarnęłam się  i wróciłam do pracy za ladą stała sobie Danielle, wow szybko czas zleciał już kończę zmianę :D
-Cześć miśku-dała mi całusa w policzki
-Czemu smakujesz truskawkowo-czekoladowo?-zapytała oblizując usta
-To-wskazałam palcem na blondynę stukającą tipsami w blat czekając aż dwie dziewczynki zdecydują co zamawiają
-Aaaa, spoko, mam wieści zaraz przyjdzie tutaj-w tym momencie zadzwonił dzwoneczek mówiący o przybyciu nowego gościa, popatrzyłam w tamtą stronę i zobaczyłam Zayna z jakąś wyjątkowo śliczną blondynką, miała na ustach wielki uśmiech i o czymś rozmawiała z chłopakiem który miał na twarzy równie wielki zaciesz, popatrzył na mnie i energicznie mi pomachał, zaśmiałam się i zrobiłam to samo. Para szybkim tempem do nas podeszła Dee się z nimi przywitała, Zayn mnie przytulił i cmoknął w policzek, a blondynka grzecznie poczekała i podała mi rękę
-Perrie jestem ty pewnie jesteś tą sławetną Sophie
-Podejrzewam, że to ja, miło mi cie poznać Perrie- podałam jej rękę i się przytuliłyśmy, zaczynam być zbyt wylewna w uczuciach, ale od niej bije taka pozytywna energia, że ja dziękuje :D
-Tak więc Sophie, to moja dziewczyna, która dzisiaj pójdzie z wami, gdzie tam idziecie, błagam pilnuj ich- wskazał palcem na dwie wariatki obok mnie, które momentalnie spiorunowały go wzrokiem
-Postaram się, ale nic nie obiecuję- przeskoczyłam przez ladę i razem z nimi wyszłam na zewnątrz, para pożegnała się całusem, nas chłopak przytulił i wsiał do swojej bryki po czym odjechał. Swoją drogą czy on ma prawo jazdy? -_^
-Co ty na to żeby dzisiaj odpuścić próbę i przećwiczyć układ w domciu a teraz pójść na zakupy?- zapytała entuzjastycznie Danielle, w sumie dobry pomysł poznam tą Perrie i kupie sobie nowe buty bo moje obecne już umierają po 4 latach noszenia.
-Dobra, ale ty to wyjaśniasz Stephani (nasza instruktorka, straszna jędza ale potrafi tańczyć)
-Okay czyli kierunek galeria!-krzyknęła i pociągnęła nas w stronę  celu. Całą drogę się wygłupiałyśmy Perrie co  jakiś czas dawała autografy i robiła sobie zdjęcia, mówiła jak się poznała z Malikiem, ja też musiałam powiedzieć. Pasują do siebie, ona jest strasznie fajna, jak ja skrzywdzi to go wykopie przez okno albo zadźgam łyżeczką xD. Niestety nie mogą się tak często spotykać, bo próby, zespoły, koncerty, płyty itp itd, a jeszcze ich "fanki" ją hejtują, no normalnie mi się nóż w kieszeni otwiera. Doszłyśmy na miejsce i zaczęłyśmy gonić po sklepach, znalazłam sobie najki i conversy, dziewczyny nakupiły ciuchów, ja oczywiście musiałam kupić słodycze bo jakby inaczej, przecież to ja :D
-Wiesz co zazdroszczę ci- walnęła Dee gdy wpierdzielałam chyba czwartą paczkę żelek popijając ja colą, jak ja się niezdrowo odżywiam!
-Mnie?!Czego niby?
-Możesz wpieprzać słodyczy ile chcesz i w ogóle, jeść co chcesz i nic po tobie nie widać
-Hahaha dobry żart przecież ja gruba jestem, właśnie muszę przejść na dietę-spojrzałam na swój brzuch
-Jasne z kości na ości- mruknęła niezadowolona Perrie, poszłyśmy jeszcze do sklepu muzycznego, nagle zobaczyłam śliczna gitarę na wystawie, patrzyłam na nią jak zahipnotyzowana
-Piękna prawda, podać pani-zapytał mężczyzna stając obok mnie
-Tak poproszę-odpowiedziała za mnie Danielle bo wiedziała, że ja bym myślała i myślała i w końcu bym stwierdziła, że stara jest jeszcze dobra i nie potrzebuje nowej. mężczyzna uśmiechnął się i zdjął cudo z wystawy, delikatnie pakując  w futerał i dorzucając mi kostkę do gitary
-Na koszt firmy bo widzę, że ta panienka żyje muzyką, zaprosisz mnie na swój koncert i będziemy kwita-wskazał na mnie i podał gitarę, mimo protestów zapłaciłam mu i wyszłam z nowym nabytkiem i wielkim bananem na twarzy
-Jesteś dziwna, normalna dziewczyna ślini się na widok ładnego chłopaka a ty na widok gitary-zaśmiała się Perrie a ja pokazałam jej język. Po dość długiej bieganinie postanowiłyśmy udać się do naszego mieszkania. Po dwu godzinnej drodze doszłyśmy na miejsce, otworzyła drzwi i przywitał mnie Sou skacząc na mnie tak, że wylądowałam na ziemi. Dziewczyny wybuchły śmiechem a ja strzeliłam focha, wyszłam z pod pieska i z obrażoną miną poszłam do salonu usiadłam na kanapie i puściłam tv, zgadnijcie co leciało, no tak bravo piosenka tych palantów, akurat się zaczynała chciałam przełączyć na cokolwiek ale Dee była pierwsza i zamiast przełączyć, włączyła wieże i puściła na fulla. One zaczęły śpiewać i tańczyć a ja siedziałam bez skrawka emocji na twarz, analizując powoli jakość głosu chłopaków. Mile mnie zaskoczyły, spodziewałam się cukierkowych głosów jak u 14 letnich chłopaków a tu całkiem przyzwoite wokale. Szczególnie jeden mnie zaciekawił, spojrzałam na ekran i próbowała zidentyfikować kto śpiewa, po chwili doszłam do tego. Przeżyłam niemały szok, że on ma taki ciekawy barwę głosu, no serio chyba nie słyszałam podobnego, taki delikatny ale wyraźny (no rozumiecie o czym mówię :D). Żarłok na serio mnie zaskoczył, ogółem wszyscy mają fajne głosy, zawsze mogło być gorzej. Piosenka się skończyła po niej leciało "Maroon 5-one more nigtht" kocham to, wskoczyłam na fotel i śpiewałam do pilota, potem dołączyła do mnie Perrie a Danielle wszystko nagrywała na telefonie. Jeszcze trochę pośpiewałyśmy aż w końcu przyszła moja ukochana najmilsza na świecie, sąsiadka (czujecie sarkazm?). Kazała nam ściszyć pod groźbą wezwania dzielnicowego,  policji i królowej Anglii, za taką zniewagę. Nawrzucała mi jeszcze od niezrównoważonych dziwaków z kolorowymi włosami i poszła energicznie gestykulując, zapewne dźgać moją laleczkę voodoo igłami.... Wróciłam do środka i ściszyłam muzykę ku niezadowoleniu dziewczyn. Postanowiłyśmy zabrać Sou na spacerek, ubrałyśmy się i razem z psem oraz aparatem ruszyłyśmy do parku, gdzie po spuszczeniu mojej ukochanej suni zaczęłyśmy wojnę na liście. Leżały one, w ładnych, bardzo dużych kopkach, stojących bo po bokach alejki, po której przechadzały się starsze małżeństwa i zakochane i pary. Wykonywałyśmy różne czynności, nazywam to badaniem reakcji, czyli np. wyskakuje spod liści i straszę przechodniów, albo biegam w kółko na środku uliczki mówiąc "Jezu Jezu, gdzie ja jestem jaki mamy rok i po co było wchodzić do tej skrzynki?!", potem razem z Danielle usiadłyśmy na chodniczku i zaczęłyśmy grać w łapki... Krzyczałyśmy na biedne drzewo , że zastawia nam drogę itp itd. Oczywiście większość reakcji została nagrana kamerą lub sfotografowana aparatem. Po paru godzinnych wygłupach i małym spacerze z pieskiem wróciłyśmy do domu.
_______________________________________________________________________________
Strasznie to denne i krótkie, ale musicie mi wybaczyć bo mogę pisać tylko jedną ręką :( Jedna idiotka na w-fie złamała mi palec, wiecie jak to cholernie boli?! NEVERMIND następny dodam jutro, chyba :P Sorki za błędy :***

niedziela, 3 marca 2013

Rozdział 5
  CZYTASZ=KOMENTUJESZ
"Jak myślałam tak się stało był smutny i dziwnie przygnębiony, nie potrafiłam na patrzeć i zrobiłam coś czego nawet ja się po sobie nie spodziewałam...."
Podeszłam do niego, mocno przytuliłam i dałam buziaka w policzek następnie, szepnęłam do ucha
-Nie smuć się więcej przeze mnie -korzystając ze zdezorientowania wszystkich chwyciłam torebkę i smycz z psem i popędziłam w stronę z której przyszłam. Doskonale wiedziałam, że żadne z nich mnie nie dogoni bo całe życie biegam i robię to dość szybko. Po jakiejś godzinie biegu wpadłam do mieszkania, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam śmiać z własnej głupoty, nie dość że przytulam Zayna to jeszcze całuje i przytulał Harry'ego, co potem upojna noc z blondynem a może romantyczna kolacja z tym pasiastym. Zaczynam się zaskakiwać coraz bardziej i wcale mi to nie odpowiada, kolejny prysznic tego dnia, znów trochę pomyślałam i wskoczyłam w dresy do tego czarna bokserka i jakaś bluza z kapturem.Włączyłam sobie muzykę i postanowiłam poćwiczyć układ do teledysku, mój świat zamknął się w obszarze tańca i ewentualnie nucenia piosenki. Nagle do mieszkania ktoś wparował, jak zwykle to pewnie Dee, nie przejęłam się gościem i tańcowałam sobie dalej, jak dobrze, że to mieszkanie jest takie duże i mamy specjalną salę do tańczenia. Znudziło mi się powtarzanie tych kroków w kółko więc postanowiłam porobić różne akrobacje, wspominałam, że chodzę na gimnastykę artystyczną? Na początek coś prostego z czasem coraz bardziej skomplikowane kombinacje i znów postanowiłam potańczyć, tym razem Jazz, włączyłam sobie "Skinny love-birdy", zamknęłam oczy lubię ta piosenkę, więc zaczęłam śpiewać, po cichu bo wiecie skupiłam się na tańcu a wszystko na raz jest trochę nie wykonalne. Skończyłam tańczyć i byłam naprawdę zmęczona, nagle usłyszałam brawa, odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków i Dee
-Co wy tu kurwa robicie?!
-Stoimy i cię oglądamy- elokwentnie odpowiedziała Danielle
-Ale dlaczego oni tu są-wskazałam na chłopaków
-Zaprosiłam ich, to też moje mieszkanie- pokazała mi język i rzuciła butelkę wody
-Dzięki- mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Haha trzeci prysznic tego dnia i chyba ostatni chociaż kto wie? Jako, że zbliżała się 9 postanowiłam ubrać się w piżamkę (za duża koszulka z ciasteczkowym potworem i niebiesko-czarno-białe spodnie w kratę), z rzeczami weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic, ciepły strumień wody pozwolił mi zapomnieć, że w  moim domu znajduję się stado orangutanów.Wyszłam z łazienki w swoich sweetaśnych kapciach w spangeboby (prezent na urodziny od Dee) i zmierzałam w stronę kuchni, jednak to co tam zastała przerosło moje nerwy
-Do dziesięciu, spokojnie <mówiłam sama do siebie> za pięć minut tu wracam i radze dobrze żeby było tutaj tak jak wcześniej bo inaczej źle się to dla was WSZYSTKICH skończy-odwróciłam się na pięcie i usłyszałam niezłą krzątaninę i gonienie po kuchni, spojrzałam na zegarek 9.05. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam sobie Inną.Wybiło 10 po, weszłam do kuchni i tak jak chciałam było czysto jak wcześniej, zadowolona podeszłam do lodówki i wyjęłam karton soku, nalałam sobie do szklanki i usiadłam na wysepce. Sześć par oczy patrzyło na mnie i czekało na jakikolwiek komentarz, ja tylko słodko machałam nogami i uparcie wpatrywałam się w ulicę za oknem. Wszyscy gdzieś się spieszą ale czy to ma jakiś sens? (Zaczęłam swoje psychologiczne wywody, to nie wróży nic dobrego) Bo w końcu życie i tak się kiedyś skończy i nie będziemy nigdzie się spieszyć, więc czy nie lepiej wykorzystać, to już i tak krótkie i kruche życie, na spędzenie go z ludźmi bliskimi naszemu sercu? Bo kiedyś ich też zabraknie i wtedy zorientujemy się, że  tak właściwie nigdy nie powiedzieliśmy im jak bardzo są dla nas ważni. Kto wie kiedy bóg postanowi zabrać go do siebie, może naprawdę lepiej jest żyć pełnią życia i niczym się nie przejmować mówiąc "będzie lepiej, razem damy radę", niż biegać i non stop spieszyć się do pracy, do domu, marnować czas na kłótnie i ranienie innych i samego siebie? Może to wszystko, te pieniądze, wcale nie są nam potrzebne, może to inni ludzie dają nam powód do istnienia i całe nasze bogactwo to ilość naszych prawdziwych przyjaciół i ludzi bliskich naszemu sercu, jak rodzina i ten najważniejszy chłopak czy dziewczyna za których potrafilibyśmy oddać wszystko? Może jest czas żeby powiedzieć im tak zwyczajnie "dziękuje, że jesteś" i mocno ich przytulić pokazując jak dużo dla nas znaczą, zamiast kłócić się z nimi o mało istotne pierdoły, które na dłuższą metę i tak nie będą ważne? Po takich rozmyślaniach i wywodach postanowiłam  zamienić je w czyny
-Dziękuje że jesteś Dee- rzuciłam się dziewczynie na szyje, jako, że jakoś szczególnie często tego nie robię lekko ja to zdziwiło
-Hahaha, znów miałaś swoje psychologiczne wywody?- zapytała odwzajemniając uścisk
-No tak trochę-potem jeszcze wskoczyłam Malikowi na plecy i wywaliliśmy się na Harrego, obu przytuliłam i zakończyłam wyznawanie uczuć ludziom, podeszłam do sou i zaczęłam się z nią bawić a Dee robiłam nam różnorakie zdjęcia, które mam nadzieje nie ujrzą światła dziennego. Byłam nieźle zmęczona więc poszłam do siebie i wskoczyłam do łózia, szybko zasnęłam.
*rano*
Dzień jak co dzień, nie licząc faktu, że obudził mnie lekko zagubiony Niall, mówiąc, że Danielle mu kazała i zagroziła, że nie da mu śniadania jak tego nie zrobi. Chłopak się normalnie mnie bał, ale był przy tym taki słodki, chyba zaczęłam ich wszystkich lubić, a coś czuję, że teraz będę z nimi spędzać wyjątkowo dużo czasu..
-Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię- mruknęłam leżąc twarzą w poduszce
-Nie byłbym taki pewien...
-Haha wiedziałem, że on to cie nie obudzi, wstawaj mała- do pokoju wparował Zayn i Harry oboje wskoczyli mi na łóżko
-Jemu nic nie zrobię, ale was wyrzucę przez okno przy najbliższej okazji- powiedziałam gdy Zayn niósł mnie do salonu.Posadził  mnie kulturalnie przy stole i sam usiadł obok. Dee i Liaś robili nam śniadanko a reszta o czymś gadała
-O dzień dobry!-wydarł się ten w paski
-Cześć, cześć- powiedziałam mało kontaktując
-Dee oni tu wszyscy spali?-zapytałam starając sobie przypomnieć czy jak wczoraj poszłam spać to oni nadal tu byli
-Tak jakoś wyszło..
-Okej nie chcę wiedzieć, a teraz daj kawy dobra kobieto!!- jęknęłam i opadłam na stół z braku kofeiny w organiźmię
-Już spokojnie- postawiła mi przed nosem kanapki i kawę
-Uuuu kocham cię- mruknęłam pakując jedzenie do buzi, tak kawa zdecydowanie postawiła mnie na nogi, wróciło mi świeże myślenie i zorientowałam się, że muszę iść do pracy! Brunetka najwidoczniej wyczytała wszystko z mojej miny
-Masz jeszcze dwie godziny, dzisiaj przecież zaczynasz o 11
-A to spoko idę coś zrobić z czymś co potocznie nazywamy moim ciałem-powłóczyłam nogami do łazienki, mój geniusz zapomniał, że w mieszkaniu jest czterech facetów i Harry (xD) i zapomniałam zabrać ubrania a do mojego pokoju z łazienki szło się prze salon i kuchnię..Olałam to jak na razie, wysuszyłam włoski, kolorek powoli bladnie trzeba zakupić farbę, a może inny kolor, albo wrócę do blondu a może brąz, kto wie?? Pomalowałam się i szczelnie zawinęłam w najdłuższy ręcznik jaki znalazłam, sięgał mi  za tyłek i to tak ledwo, no trudno ja im tutaj siedzieć nie kazałam teraz muszą oglądać wieloryba wyrzuconego na brzeg, tylko żeby nie zadzwonili po greenpace..Pech chciał, że wszyscy oprócz Liama i Danielle byli w kuchni i nie mogłam ich w żaden sposób ominąć, patrzyli na mnie jak na jakiś 8 cud świata.
-Eee sorki ale no wiecie ten teges, ja jestem tak jakby u siebie, więc musicie znieść widok wieloryba wyrzuconego na brzeg w samym ręczniku
-Ty nie masz nic pod tym?-zapytał Harry z otwartą gębą
-No nie, ale, mogę iść do siebie, zimno mi!-wyminęłam pasiastego i blondyna
-Jakiego zaś wieloryba ty jesteś grubości wykałaczki- zmierzył mnie wzrokiem Malik
-Ta ta jasne, oczywiście a Paris Hilton ma 180 IQ
-Boże,  żebym ja wyglądała jak ona!-wydarła się Danielle z salonu
-Haha twoim marzeniem jest zostać krasnalem z nadwagą, ciekawe!-prowadziła dyskusje w samym ręczniku, nie no zawsze spoko!
-Chyba niedowagą i nie jesteś aż taka niska-"poprawił" mnie Harry
-No wcale, mam aż 158 cm
-Zawsze mogłaś być niższa
-To wtedy byście mnie nawet nie zauważyli i zostałabym rozplaszczona!
-Nie przesadzaj, no
-Dobra ja idę się ubrać
-Wcale nie musisz...
-Zboczeniec-mruknęłam pod nosem i poszłam do siebie, wyjrzałam przez okno, leje deszcz i na pewno jest zimno,Ciuszki Przebiegłam z powrotem do łazienki ubrałam się, związałam włosy w kłosa i byłam gotowa. Zapięłam Sou smycz i wyszłam z domu, ktoś przecież musi dbać o pieska :D Jako, że było zimno pochodziłyśmy tylko koło bloku i wróciłam do środka.
-Dee kochanie nie chcę cię martwić ale za piętnaście minut musimy wyjść no bynajmniej ja
-Nie obrazisz się jak zostanę, ja mam próbę za dwie godzinki
-Nie no spoko, przyjdź tylko po mnie
-Jasne, dzięki-posłała mi buziaczki, czyli do pracy idę sama.Wsadziłam do kieszeni telefon słuchawki i jakieś drobne, chciałam już wyjść kiedy zatrzymał mnie blondynek
-Jak chcesz to cię odprowadzę, bo i tak będę już się zbierał-on jest strasznie sweet a nie chcę iść sama więc bez większych namysłów się zgodziłam.Jakbym mi ktoś jeszcze przedwczoraj powiedział, że będę się zadawać z nimi wszystkimi to bym go wyśmiała a tu proszę It's supraise!Wyszliśmy z mieszkania i spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę MSC
-Tak w ogółem gdzie pracujesz?
-W MSC
-Fajnie, ja też czasami razem z Harrym i Louisem, ale zazwyczaj ja wyjadam dodatki i szef mnie opierdziela
-Haha ja zawsze zjadam żelki i m&m'sy, z początku mi zwracał uwagę ale potem, się przyzwyczaił
-Czemu nas nie lubisz?- walnął prosto z mostu i utkwił we mnie swoje niebieskie oczy, swoją drogą jakie one ładne
-To nie tak, że ja was nie lubię, bo zaczynam się do was powoli przekonywać, po prostu jesteśmy trochę z innych sfer..
-No i co z tego, jesteśmy całkiem normalni, znaczy staramy się tacy być
-Wiesz zaczynam już was akceptować, ale to trochę zajmie, ja nie ufam ludziom i dużo czasu minie zanim będę np. ciebie traktować jak Zayna czy Danielle, życie mnie nauczyło paru rzeczy i będę się tego trzymać-chłopak pokiwał głową pokazując, że zrozumiał
-Ej, ty jesteś tancerką jak Danielle, no nie?
-No tak, a co?
-Bo potrzeba nam kogoś do nowego teledysku, nie wiem czy Danielle ci mówiła ona miała wystąpić ale wyjeżdża i nie może
-Zastanowię się, już jesteśmy
-Szybko aż za szybko, to do zobaczenia-chłopak mnie przytulił i poszedł w swoja stronę, na chwile odpłynęłam zastanawiając się nad kolorem jego oczu .Szybko wywaliłam te myśli z głowy i weszłam do budynku.
________________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że tak długo nic nie dodawałam, ale dostałam szlaban -__- A wiec, rozdział taki sobie, ale wprowadza powoli w fabułę, Sophie jest jak nie Sophie, ale co tam :D Dzisiejszego dnia, zakleiłam sobie usta masłem orzechowym, spadłam z łóżka (dwukrotnie), zaliczyłam dwie gleby na śniegu w środku lasu, niosłam na barana dwie przyjaciółki (nie na raz po kolei) i została uznana za mamę moje siedmiomiesięcznego brata o.O Tak więc było dość ciekawie, dodałabym wam parę zdjęć, ale oszczędzę wasze paczadełka  i nie pokarzę mego krzywego ryjka  ^_^ KOOOOOOOCHAM WAS BARDZO MOCNO :**** niedługo dodam następny :***

czwartek, 14 lutego 2013

Hmmmm na wstęp, to nie będą typowo walentynkowe imaginy, ale mówią o miłości więc pasują :) MIłego czytania :****


#1 
  *muzyczka ^^*
-Za kaaaaaażdym razem......-zawyła moja współlokatorka gdy znów wykrzyczałam, że sie wyprowadzam na drugi koniec tej galaktyki, jak najdalej od niego. Spiorunowałam ją wzrokiem
-I gotta feeling....-zaczęła znów, patrząc na mnie ze śmiechem w oczach, każdą sytuacje rozładowywała śpiewając, tylko mnie tym  irytując. Posłałam jej wymowne spojrzenie, po chwili do środka  wpadł ON, osoba której nienawidziłam, uważałam za najgorsze zło na tej planecie, miałam ochotę go zamordować, bo kochałam go jak nikogo innego, do szaleństwa. Chore, ale ja jestem chora.
-Rozmawiam z tobą!
-Heh a ja nie, jak się złożyło- zaśmiałam się gardłowo, rzucając się na łóżko w tym strasznym bidulu. DLaczego tak strasznie nie chciałam żeby mnie z tad wyrwał? Sama nie wiem, może bałam się opinii jego fanów, typu "matko sierota, która go wykorzystuje"
-Rose, o co ci chodzi?!-zapytał poirytowany, spoglądając na mnie tymi pięknymi tęczówkami, który wprowadzały mnie w stan skrajnego szaleństwa, nie wiedziałam, że posiadam tyle uczuć,a  co dopiero, że obdaruje nimi wszystkimi jedną osobę.
-Ugh, ja nie che litości!-krzyknęłam rzucając w niego poduszką na znak frustracji, co wyraźnie rozbawiło moją współlokatorkę. Szatyn złapał ją, patrząc na mnie z politowaniem, nie takimi przedmiotami już w niego rzucałam, nigdy by zrobić mu krzywdę, zazwyczaj umyślnie trafiałam w ścianę za nim
-We've some love and hate...-zanuciła pod nosem, zmroziliśmy ja wzrokiem, jak na zawołanie. Najciekawsze jest to, że znamy się na wylot i robimy to z nienaganną perfekcją, zawsze w tym samym czasie
-Oh znowu to samo, ile mam powtarzać, że to nie LITOŚĆ tylko MIŁOŚĆ, kończą się tak samo, ale znaczą coś innego!-powiedział zdenerwowany i cisnął trzymaną w ręce poduszką o łóżko
-Żartujesz, twoja inteligencja mnie zawstydza-syknęłam tonem aż ociekającym sarkazmem, mruknął coś niezrozumiałego pod nosem
-Może ty zwyczajnie mnie nie kochasz!?-krzyknął po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Byłam niesamowicie wściekła, w ataku furii, cisnęłam szklanką stojącą na szafce nocnej w drzwi za którymi zniknął chwile temu, mój chłopak. Lisa spojrzała na mnie znudzona
-Nudne to powoli, zmieńcie plener, albo temat kłótni-mlasnęła zniesmaczona i wyszło zostawiając mnie samą z moim uporem. Sama nie wiem dlaczego zawsze ciskam przedmiotami, może nie chcę wyładować się pięściami? Wzięłam głęboki wdech i pozamiatałam szkło, natykając się na karcące spojrzenie jednej z wychowawczyń. One już nawet nie reagowały na nasze krzyki. Czasami słyszałam tylko, od młodszej części personelu, że kompletnie nie doceniam tego cudu, jakim jest mój 20 letni chłopak. Matko jesteśmy razem chyba od zawsze a kłócimy się jeszcze dłużej, właściwie naszym rekordem były 4 dni spokoju.  Może to dlatego, że znamy się od ładnych 5 albo 6 lat?  Powstrzymałam łzy pod powiekami, na myśl, że znów go zraniłam.
-Kurwa no!-krzyknęłam kopiąc  w metalowy kontener na śmieci, podczas gdy opróżniałam nasz kosz.  Szybkim tempem przebiegłam pod ogrodzenie i przecisnęłam się przez dziurę w płocie. Pędem pobiegłam w stronę znanego mi domu. Bez pukania, dzwonienia czy innych wstępów wpadłam do środka. Nie mogłam wytrzymać z wiedzą, że kłócimy się o moją głupotę i upór. Przeszukałam wzrokiem salon, w którym byli chłopcy
-Na górze w pokoju-mruknął Niall, bez większych emocji. Coś takiego stało się rutyną, właściwie to było dziwne gdy któreś z nas nie wpadało do drugiego po 10 minutach no góra  po godzinie. Pokonałam schody i weszłam do środka.
-Ohh...przepraszam, kocham cię Zayn- powiedziałam wskakując chłopakowi na ręce
-Wieeem, ja ciebie też-wtulił się w zagłębie mojej szyi, zapewne zaciągając się zapachem mojego balsamu do ciała, który tak bardzo lubił i sam mi go kupował.
-Co my wyprawiamy z naszym życiem?-westchnęłam rozbawiona, wspomnieniami o wiecznych sprzeczkach i napięciach. Może to sprawiało, że tak bardzo go kochałam i było nam razem tak dobrze? Jedno jest pewne nigdy się nie nudzimy.
-To co dasz się w końcu wyrwać z bidula, czy nie?
-Niech no się zastanowię, nie-pstryknęłam go w nos, na co znów zrobił zniesmaczona minę
-Dlaczego?!-pisnął zbulwersowany
-Błagam, od nowa?-zapytał Liam przechodząc obok pokoju
-Zamknij się -powiedzieliśmy równocześnie
-No bo po co?!
-Żebyś była bliżej mnie!
-Tego argumentu nie słyszałem-wtrącił Harry wskakując na łóżko z paczką chipsów, czekając na dalszy bieg wydarzeń
-Pod jednym warunkiem.....-mruknęłam wprost do jego ucha, czując jak drży pod wpływem mojego głosy
-Hmmm?
-Nie ukłądaj jutro włosów, zostaw je jak za czasów x factora- zaśmiałam się razem z resztą. Chłopak przewrócił teatralnie oczami, udajac obrażonego. Musnęłam jego policzek i stanęłam na podłodze
-A teraz, kochany mój chłopaku, odprowadź mnie tam skąd przyszłam
-Ehh, no nie wiem, czy cię wypuszczę. Poza tym do piekła mam daleko-wymruczał do mojego ucha. Prowadziliśmy grę wstępną w której przeszkadzał nam Harry
-Lou cię chyba woła-mruknęłam spoglądając na niego
-Jasne, tylko bez małych Malików-wyszedł ze śmiechem, zamykając za sobą drzwi. Odczekaliśmy chwilę, zgodnie z przeczuciami, chłopak szybko zajrzał do pokoju po czym na dobre zniknął.
-To na czym skończyliśmy?-zapytał i wpił się w moje usta. Zdecydowanie, ten związek jest niesamowity :D



















                                                                             


               
  





  
#2
 *na początek *

Kolejny dzień. Bez kolorów, bez ludzi którzy w jakikolwiek sposób mogliby rozjaśnić barwy mojego świata, bez pasji, szczęścia, przyjaciół....uczuć. Tak właśnie, nazywam się, tak jak sie nazywam, mówią do mnie czarna, ciemna lub nie mówią wcale. Właściwie to można by uznać, ze moje życie skończyło się, gdy ktoś wyrwał mi serce i zabrał razem ze sobą, zapominając o jego istnieniu. Największą paranoją był fakt, że na moje życzenie, a raczej rozkaz. Z mojej głupoty, straciłam każdą osobę którą kochałam. Nikt nie był w stanie pojąć tego jak bardzo nienawidziłam siebie, nikt sobie tego nie wyobrazi. Tak cholernie chciałam go z powrotem, był najważniejszy w moim, beznadziejnie chorym świecie. Moje przemyślenia, przerwał klakson tuż za moim uchem. Poskoczyłam jak opażona, nie wiedząc co się dzieje. Rozejeżałam się spanikowana i spojrzałam na człowieka próbującego mnie zamordować, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo trafiłam z tą metaforą. W samochodzie siedział nikt inny, jak jego starszy brat. Nigdy mnie nie lubił, twierdził, że nie pasujemy do siebie, że tylko go wykorzystuje. Sama tak myślałam, ale po niecałym miesiącu, zakochiwałam sie w nim bez pamięci. W jego lazurowym spojrzeniu, farbowanych włosach, słodkim śmiechu, czułym uśmiechu, delikatności, lekkiej nieporadności. Zmienił mnie, na lepsze, byłam inna. Zabiłąm to jedną kłótnią w której zraniłąm go za mocno. Powiedziałam za dużo rzeczy które nigdy nie przebiegły mi nawet przez głowę
"-Ugh i wiesz co jeszcze?! Jesteś żałosnym frajerem, Greg zawsze miał racje, nigdy cię nie kochałam! Nie jesteś mnie wart, zawsze cię zdradzałam!-krzyknęłąm nim pomyślałam co ja właśnie mówie. Widziałam jak jego zeszklone oczy, powoli tracą ten blask. Miałam ochotę strzelić sobie w łeb. Boże jakie ja głupoty właśnie wypowiedziałam, ani jedna z tych rzeczy nie była prawdą, może po za ostatnim, z jedna małą zmianą to ja nie byłam warta jego...
-Jesteś przynajmniej szczera-szepnął,  ocierając jedną łzę która spłynęła po jego policzku, podczas gdy z moich oczu wylewały sie litry słonej cieczy.
-Nie ,Niall czekaj, nie chciałam, to nie!.....-krzyknęłam za nim, ale nie słuchał. Zatrzasnął drzwi z hukiem
-Jesteś największą idiotką na tej ziemi, debilką, ździrą i bóg wie czym jeszcze, jesteś po prostu beznadziejna-powiedziała moja siostra, wbijając we mnie szmaragdowe spojrzenie i tak samo jak chłopak opuszczając mieszkanie.
-Brawo, zniszczyłaś wszystko, zadowolona?!-krzyknęłam sama do siebie."

Od tamtej pory siostra nigdy na mnie nie spojrzała, o chłopaku wolę nie wspominać. Zapewne z nienawidził mnie do granic możliwości, aby następnie wyjechać. Spojrzałam na mężczyznę, siedzącego w samochodzie i spoglądajacego na mnie z pogardą. Czułąm do siebie jeszcze większy wstręt niż on. Podniosłam zmęczone, puste spojrzenie w jego kierunku. Zastanawiał mnie fakt po jaka cholerę, marnuje swój czas stojąc obok mnie. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem tej zagadki, było to, że chciałam mnie zabić i pociąć na małe kawałki, paląc po kolei na stosie
-Będzie dzisiaj w twojej szkole-powiedział i odjechał. Serce stanęło w miejscu, upuściłam torbę która wcześniej znajdowała się w mojej ręce. Po dłuższej chwili nabrałam powietrza aby się nie udusić i wypuściłam je ze świstem. Czy to możliwe, że przyjedzie do szkoły? Emocje mnie rozrywały. Po chwili podniosłam torbę z ziemi i stwierdziłam, ze zapewne chłopak chciał tylko zobaczyć moja reakcje i nie zobaczę uroczego blondyna nigdy więcej. Moja twarz znów przybrałam ten cierpiętniczy wyraz. Mozolnie szłam w kierunku placówki zatopiona w poczuciu winy. Wszystkie uczucia jakie wtedy we mnie buzowały robiły to po raz kolejny. Otarłam szybkim  ruchem łzę która jakimś cudem wydostała się z moich oczu. Przekroczyłam drzwi szkoły i podeszłam do swojej szafki. Lusterko zawieszone tam bardzo dawno, strazszyło odbijając moją twarz. Jasno brązowe włosy do łopatek, luźno puszczone na łaskę wiatru, lekko skręcały sie przy końcach jednocześnie kołtuniąc. Pusta twarz bez emocji i tak samo wygaszone oczy, w których jedym uczuciem była tęsknota i ból. Wyjęłam potrzebne książki i udałam się pod sale, mijając zaaferowane nastolatki. Począwszy od 15. skończywszy na 19. letnich. Nie obchodziło mnie o czym gadają, równie dobrze mogłyby nigdy nie istnieć, chciałam tylko wrócić do domu i zaszyć się w ciemnym pokoju. Dzwonek powiadomił wszystkich o rozpoczynającej się lekcji, weszłaś do sali po nauczycielce. Radiowęzeł zaskrzypiał i dało się usłyszeć głos dyrektora
-Prosimy o przejście na salę, wszystkich klas, od najstarszych-wypowiedział twardym głosem. Moje serce waliło niemiłosiernie, czy Greg mówił prawdę? Nawet jeśli, to nie wiem czy zniosę te nienawistne spojrzenie gdy tylko mnie zobaczy, mój oddech przyspieszył, ponieważ byliśmy najstarszą klasą. Powoli za nauczycielką fizyki ruszyliśmy na salę. Usiadłam w pierwszym rzędzie, jednak w samym kącie. Przymknęłam oczy aby zebrać myśli które przewijały się przez moja czaszkę. Gdy wszyscy zebrali się na sali, dyrektor stanął na małej scenie i wziął do ręki mikrofon, skutecznie wszystkich uciszyć
-Mam przyjemność, zapowiedzieć występ jednego z najlepszych boysbandów w historii, tutaj w naszej szkole....Jesteście gotowi na...One direction?!-wykrzyknął i zbiegł ze sceny. Nie rozumiem, tego jak to się stało, że nasze spojrzenia momentalnie się spotkały. Zobaczyłam jak star się uśmiechać, udając, że mnie nie poznaje. Zacisnęłam powieki, jednak nie zatrzymałam łez, które jak deszcz obijały się o mój obojczyk, skapując z twarzy. Czułam ogromne ukłucie w sercu, zapomniał, było mu dobrze.  

*zmienić nutkę xD
Mój oddech był płytki i nie równy, czułam falę nieprzyjemnego ciepłą zjadającego moje wnętrze. Podniosłam wzrok na blondyna i wpatrywałam się w laur jego oczu, zobaczyłam emocje. Strach, smutek, ból, zawód. Nie mogłam na niego dłużej patrzeć, wiedząc, ze tak bardzo go skrzywdziłam, ze świadomością, że już nigdy mnie nie pokocha, podczas gdy ja kocham go wszystkim co mi pozostało. Mój smutny szary świat,  stracił jeszcze więcej kolorów, jak gdyby rozpadł się całkowicie. Podniosłam się i wybiegłam z sali, nie zważając na krzyk nauczycieli, dziwne spojrzenia uczniów stojących z tyłu. Roztrzęsiona i zapłakana, na chwile stanęłam przed budynkiem szkoły, zastanawiając się gdzie uciec, gdy poczułam na ramieniu czyjąś rękę. Stanęłam skamieniała, podejrzewałam, ze któryś z nauczycieli wybiegł za mną. Jednak, dreszcze wstrząsające moim ciałem i piękne perfumy, zapewniały iż nie jest to nikt z pracowników szkoły. Osobnik odwrócił mnie w swoim kierunku. Spodziewałam się każdego, ale na pewno nie jego. Spojrzałam w jego oczy, produkując kolejne łzy. Dolna warga drgała mi mimowolnie. Moje ręce wręcz dygotały, a wiatr targał moimi włosami. Niall delikatnie przyciągnął mnie do siebie objął silnymi ramionami. Wybuchłam głośniejszym szlochem, wtulając się  w jego ciepłe ciało. Nie wiedziałam co te oznacza, bałam się, że gdy go puszcze, odejdzie i już nigdy nie usłyszę jego aksamitnego głosu, nie zobaczę pięknych oczu, które uwodziły mnie jednym spojrzeniem,  nie usłyszę dźwięku gitary który wydobywa się pod wpływem jego dłoni, nie poczuje ciepła jego ciała i tych przyjemnych dreszczy gdy zetknę się z jego skórą, nie poczochram tej blond farbowanej czupryny, nie zostanę oczarowana jego uśmiechem i nigdy nie zobacze tych malinowych ust które chciałabym całować bez opamiętania. Chłopak opuszkami palców przetarł mój mokry od łez policzek i lekko mnie od siebie odsunął, co wzbudziło  we mnie strach, jednak delikatny wyraz jego twarzy lekko mnie uspokajał
-Niall, ja....naprawdę nigdy nie myślałam ani nie zrobiłam ani jednej  z rzeczy które wtedy powiedziałam, przysięgam, nigdy przenigdy nawet nie przeszło mi to przez myśl. Nie wiem co mi strzeliło do głowy, byłam wściekła, nawet nie pamiętam o co się z tobą kłóciłam, tak cholernie żałuje. Tak bardzo tęskniłam za tobą, wyjechałeś, znikłam, niby wciąż tu byłam, ale tak na prawdę dawno leżałam w zimnym grobie, czekając aż moje serce w końcu umrze z tęsknoty wraz z moim ciałem. Tak bardzo żałuje tego co zrobiłam, popełniłam tyle błędów, których nigdy nie odwrócę, Niall byłeś, jesteś i zawsze będziesz moim całym światem. Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, może nigdy tego nie powiedziałam mimo, ze ty mówiłeś mi to często, ale ja naprawdę jestem w tobie, całkowicie szaleńczo zakochana, jestem i byłam,odkąd spojrzałam w twoje oczy, odkąd poczułam jak działą na mnie twój dotyk, gdy usłyszałam twój śmiech. Kochałam ton jakim szeptałeś gdy było mi smutno, kochałam sposób w jaki zawsze starałeś się mnie rozbawić, kochałam sposób w jaki mnie całowałeś, kochałam i kocham w tobie wszystko od czubka blond farbowanych włosów, po czubki palcy -wypowiedziałam na jednym wdechu, gotowa do wyśmiania, odrzucenia, kpiącej miny która na zawsze pozostanie w mojej pamięci. Musiałam to powiedzieć i każde słowo opisywało to co czułam i wyrzucało to co miałam ochotę powiedzieć już dawno. ta tęsknota mnie mordowała, jednak nie wiem czy teraz gdy go znów poczułam, nie będzie bolało bardziej. Zasłużyłam na ból i cierpienie, za to kim byłam, jak się kiedyś zachowywałam. Stałam tam, przed sobą która jednym słowem mogła mnie zniszczyć bądź tchnąć we mnie dusze. Spuszczona głowę zakrywały brązowe włosy, Jego milczenie trwało dla mnie godzinami, choć tak w rzeczywistości było to tylko kilka marnych sekund, w których na przemian czułam lęk, smutek, żal i skruchę, czasem też nadzieję
-Nigdy nie przestałem myśleć nad tym co powiedziałaś, zastanawiając się co z tego było prawdą. Bałem się, przerażała mnie myśl, ze to wszystko mogło być szczerą prawdą i uciekłem. Zraniłaś mnie, ale ja nigdy nie przestałem cie kochać, nie było dnia w którym nie przebiegło mi przez myśl co teraz robisz? Gdzie jesteś? Czy śmiejesz się w sposób który uwielbiałem najbardziej na świecie,  czy całujesz kogoś tak jak mnie? Czy czasem o mnie myślisz, czy zmieniłaś się? Niewiedza była straszna, gorsza od bólu jaki czułem gdy to powiedziałaś, tęsknota jednak bolała najbardziej.....Mimo tego wszystkiego, tak bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę-ostatnie zdanie wyszeptał praktycznie niesłyszalnie. Jednak słyszałam każde jego słowo z dokładnością, śledziłam każdy ruch jego warg z niesamowitą dokładnością. Przetwarzałam w głowie każde słowo, aby po chwili dotarło do mnie, że możemy mieć jeszcze jakąś szansę. Przeszły mnie dreszcze, gdy chłopak chwycił mój podbródek i podnióśł twarz do góry, tak, że spoglądałam w jego niebieskie tęczówki, tracąc grunt pod stopami i jasność umysłu.
-Zacznijmy od nowa, co ty na to?-zapytał spoglądając wprost w moje oczy. Tylko on patrzył w nie tak głęboki iż czułam jak odkrywa w nich drugą głębie. Nikt nigdy nie spoglądał na mnie w ten sposób, nikt nigdy nie sprawiał, że czułam się jakby nikt oprócz niego nie istniał. Delikatnie pokiwałam głową na znak zgody, miałam ochotę wykrzyczeć odpowiedź, ale mój głos ugrzązł w gardle. Blondyn przybliżył się do mnie, aby po chwili nasze usta zetknęły się w pocałunku, pełnym tęsknoty, pasji i niesamowitych uczuć, jakich nigdy nie doświadczyłam. Tylko jego usta wydawały się tak słodkie, tylko jego pocałunki były tak delikatne i wspaniałe, tylko jego bliskość sprawiała, że moje nogi jakby z waty nie chciały utrzymywać mojego ciała. Oderwaliśmy się do siebie, starałam się opanować oddech który był przyspieszony, tym samym uspokajając serce łomoczące w klatce. Wtuliłam się w niego, napawając zapachem perfum i zwyczajnym zapachem jego. Nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego co właśnie stało się w moim sercu. Poczułam szczęście, ulge i bóg wie co jeszcze, te emocje rozrywały moje serduszko, które  jakimś cudem powróciło na stare miejsce. Zmróżyłam oczy, wsłuchując się w bicie serca chłopaka
-Tęskniłem-wyszeptał wtulając swoja twarz w moje włosy. 

____________________________________________________________________________
I to by było na tyle, dziękuje za uwagę, miłego dnia św. Walentego. Kocham was baaardzo mocno misiaczki wy moje :**** <3

poniedziałek, 11 lutego 2013

 CZYTASZ=KOMENTUJESZ 





-Gdzie jesteśmy?-zapytałam z nieprzyzwoicie miłym głosem takim jakim rozmawiam z Dee, ale w końcu on uratował mi życie coś mu się należy
-W moim mieszkaniu, gdzie cie boli-zapytał z...troską? Ja tu jestem cały czas wredna a on się o mnie martwi, dziwne, ale miłe? Kuźwa opanuj się

-Wszędzie, ale najbardziej nos i górna warga-posłałam mu delikatny uśmiech, na serio dużo mnie kosztował, on odwzajemnił go wielkim bananem i wyjął z szafeczki apteczkę. Obmył mi wargę i przyniósł lód na nosek, po czym zaniósł mnie na rękach do swojego pokoju, nie powiem silny jest, delikatnie położył mnie na łóżku (baaaaaardzo wygodnym :D) i poszedł mi zrobić coś do jedzenia i ciepłe kakałko. Oglądałam wnętrze jego pokoju, całkiem przytulny, co mnie zdziwiło na półce miał wszystkie płyty Guns'n roses, ogólnie dużo rocka, wielki plus w moim wykresie,k ale stop czy ja nie zaczynam go lubić?! Wywaliłam te myśli z głowy i popatrzyłam na siebie w lustrze
-O kurwa!-wystraszyłam się własnego odbicia, spuchnięty nos i policzki, podbite oko, rozczochrane włosy i makijaż na całej twarzy, masakra! Włosy spięłam w wysokiego koka gumką którą mam na nadgarstku a reszty bałam się dotykać więc wróciłam na łóżko, po chwili przyszedł Harry z kakałkiem i grzankami z nutellą, pyszności.
-Ale nie dodałeś tam jakiejś trutki czy coś-zapytałam robiąc mniej więcej taką minę o.O na co on odpowiedział tym *faceplam* x______x. Tylko się zaśmiałam i zabrałam się za pałaszowanie grzanek, jakie to dobre, wypiłam kakałko i podziękowałam ładnym uśmiechem. Nie ja zaczynam go lubić. Danielle miała racje, o nie, nie, nie, no ale to tylko jeden, jakoś sobie poradzę z tym faktem i będę to usprawiedliwiać tym, że uratował mi życie. Chłopak wyniósł talerze i kazał mi leżeć albo siedzieć jak wolę, po chwili przyszedł z płytami a ja spojrzałam na niego jak na idiotę
-No chyba nie oczekiwałaś, że puszczę cie do domu, a coś robić musimy!-zaśmiał się i zaczął przeglądać płyty, wyjął jedną z wielu i wsadził do laptopa. Komedia jak fajnie, Kac Vegas, widziałam ten film  milion razy i nigdy mi się nie znudzi. Oboje śmialiśmy się w tych samych momentach, on jest nie najgorszy, może nawet się zakolegujemy kto wie, ale reszta odpada, niezrównoważone dzieci -_- Oglądnęliśmy film i zaczęliśmy się śmiać. Sama nie wiem z czego, tak po prostu zaczęliśmy się chichrać jak pojeby z psychiatryka.
-Z czego....hahaha....my się....hahaha....śmiejemy?
-Hahaha....nie....haha.....wiem-aż rozbolał mnie brzuch, opanowaliśmy się i zaczęliśmy po prostu gadać.
-Właściwie dlaczego nas nie lubisz, jako ludzi bo naszą muzykę sam niekiedy nie do końca lubię?
-W sumie sama nie wiem, może dlatego, że Dee tyle o was nawija, że miałam was dość zanim was poznałam i ona cały czas suszy mi głowę, że muszę was poznać, ale ty jesteś całkiem spoko
-Dzięki ty też jesteś fajna, myślałem, że jesteś, sorki za słownictwo, ale wredną rozpieszczoną suką która myśli, że wszystko  może
-Spoko, wiesz ja czasami taką udaję żeby mnie ludzie, nie chcieli poznawać. Powiem ci, że też spodziewałam się bandy rozpieszczony gwiazdeczek z ludźmi do wszystkiego, patrzących na innych z góry, ale chyba tacy nie jesteście
-Nie no co ty, wszystko zawsze musimy robić sami, ale ile ja bym dał za sprzątaczkę, no ale życie-zaśmiał się Harry i legnął na łóżko, popatrzyła na sufit i przeczytałam to co było na nim napisane
"Życie bez marzeń jest jak pływanie bez wody, nie ważne ile byś nie udawał to nigdy nie będzie to samo"
-Niezły tekst sam wymyśliłeś?
-Nie to cytat Zayna on nam takimi myślami rzuca parę razy dziennie-posłał mi uśmiech, jakie on ma sweetaśne dołeczki, normalnie.
-Zawsze tak miał-powiedziałam zanim pomyślałam. Chłopak chyba nie usłyszał tej uwagi. Pogadaliśmy jeszcze trochę i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*rano*
Obudziłam się wtulona w Harry'ego który obejmował mnie w pasie, jego loczki delikatnie łaskotały mnie po policzkach. Chwile na niego popatrzyłam, strasznie słodko wygląda jak śpi, otrząsnęłam si z dziwnych myśli, wyplątałam się z objęć chłopaka i poszłam do łazienki. Ogarnęłam swoja przerażającą twarz, rozczesałam włosy poprawiłam kieckę opuchlizna i fiolety trochę zeszły, co nie zmieniło faktu, że miałam lekko podbite oko. Nie miałam kosmetyków wiec się nie malowałam, no trudno i tak często chodzę bez makijażu.Z łazienki poszłam do kuchni zrobiłam jako takie naleśniki i kawę po czym poszłam obudzić Harry'ego
-Wstawaj loczek!-wydarłam się i wskoczyłam na łóżko, zaczynam zachowywać się jak Danielle..
-Pięć minut
-Nie ma tak łatwo, wstawaj-zerwałam z niego kołdrę, niechętnie przetarł oczy i podniósł się do pozycji siedzącej
-Też cię kiedyś tak obudzę
-Czy ty mi grozisz?
-Tak
-No wiesz co, to ja robię śniadanie a ty mi grozisz!
-No dobra, dobra już idę-chłopak razem ze mną poszedł do kuchni. Zjedliśmy śniadanko, pozmywaliśmy (no dobra on pozmywał ale ja gotowałam!) i postanowiłam się zmyć do siebie.
-Dobra ja idę-ruszyłam w stronę drzwi
-No chyba nie myślisz, że puszcze cie samą-loczek popatrzył na mnie jak na idiotę, po czym poszedł się ubrać i ogarnąć.! 5 minut później stał już obok w pełni ubrany i umyty.
-No to idziemy.
-Okej ale powoli, bo mnie noga boli-powiedziałam i ładnie się uśmiechnęłam, chłopakowi zapaliły się   iskierki w oczach i cicho się zaśmiał. Zakluczył mieszkanie, schował klucze do kieszeni, po czym wziął mnie na ręce
-Co ty kurwa odstawiasz?!- zapytałam zdezorientowana, unosząc się nad ziemią
-Boli cię noga, nie możesz jej nadwyrężać!
-Dzięki za troskę, ale poradzę sobie z tym bólem-chciałam stanąć na ziemi jednak on był silniejszy i kompletnie olewając moje słowa ruszył w nieznanym mi kierunku.
-Prośba, jak nie chcesz żebym cię tak niósł do twojego mieszkania to wyjmij z prawej kieszeni spodni kluczyki do auta-powiedział i się uśmiechnął, westchnęłam zrezygnowana i wykonałam jego prośbę, podałam mu kluczyki, on otworzył auto i posadził mnie na przednim siedzeniu, szybko okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.
-No to podaj mi adres
-Wallstereet 189-z niesmakiem podałam adres zamieszkania i ruszyliśmy, rano zachowywaliśmy się jak starzy przyjaciele a teraz ja zaś będę wredna, nie chcę żeby Dee wiedziała, że miała racje i któregoś z nich polubiłam
-Harry zdajesz sobie sprawę, że raczej już się więcej nie spotkamy?
-A to niby dlaczego?-zrobił dziwną minę
-Ja mam swoje życie ty masz swoje i wolę ich nie mieszać.Jedno zdjęcie w waszym towarzystwie i będę hejtowana przez miliony twoich psychofanek, będę się dowiadywać o sobie takich rzeczy o których nawet ja nie wiem, a paparazzi będą za mną łazić krok w krok, co jak co, ale rozgłos to ostatnia rzecz jakiej potrzebuje w mojej sytuacji-wytłumaczyłam to chłopakowi najprościej jak się da
-Nie przesadzaj, występujesz w teledyskach i jesteś dobra tancerką, więc jesteś osobą rozpoznawalną, a co do hejterek to ja mogę napisać, że cię lubię i dadzą ci spokój..
-Sam chyba nie wierzysz w to co mówisz, Harry lubię cię, uratowałeś mi życie i dziękuje ci za to, ale na tym etapie nasza znajomość dobiega końca, ja znów będę wredną jędzą ,nazywającą was gejowatymi pedałami, a ty będziesz mnie uważał za wredną sukę.Tak będzie najlepiej
-Jak chcesz, jeśli zmienisz zdanie to zawsze możesz do nas przyjść razem z Danielle i będziesz mile widziana-uśmiechnął się i zatrzymał samochód pod moim blokiem, podziękowałam za podwózkę i ruszyłam do mieszkania.Modliłam się w duchu żeby Danielle jeszcze nie było, moje modły zostały wysłuchane, otworzyła mieszkanie i zastałam tylko Sou.Wskoczyła pod prysznic żeby się trochę zrelaksować, umyłam włosy wysuszyłam się szorstkim ręcznikiem nałożyłam swój ukochany waniliowo-truskawkowy balsam do ciała i zawinięta w ręcznik weszłam do swojego pokoju.Patrzyłam na zawartość szafy i jakoś nie mogłam w niej znaleść nic co przyciągnęło by mój wzrok. Na polu nie było za ciepło więc założyłam, czarne rurki z niskim krokiem białą bokserkę i czarno-białą bejsbolówkę wsadziłam do torby(okazjonalnie ją biorę) książkę i okulary, bo mam małą wadę wzroku, zapięłam psa na smycz i ruszyłam do parku. Powolnym krokiem zmierzałam w jego stronę, po drodze dzwoniła Danielle mówiąc, że zostanie u Liama do wieczora i podała mi jego adres jakbym jednak chciała do nich dołączyć. Przemaszerowałam z psem chyba połowę miasta bo jednak postanowiłam nie iść do parku leżącego aż tak blisko mnie. Nogi zaniosły mnie na drugi koniec Londynu, usiadłam na ławce i poluzowałam suni smycz aby Sou mogła się pokręcić obok ławki. Wyjęłam swoje książkę i włożyłam na nos czarne kujonki, aby móc ją czytać. Wciągnęłam się w świat lektury i nawet nie zauważyłam, że ktoś usiadł obok mnie, zorientowałam się wtedy gdy mój pies zaczął się z owym osobnikiem bawić. Spojrzałam ukosem na chłopaka, rozpoznałam tą twarz to ten z wczoraj, jak mu tam było chyba Zayn, albo coś takiego.(po jaką cholerą udaję, że go nie znam przed wami? Jestem idiotką :/)
-Fajna książka, rzucił nawet na mnie nie patrząc
-Tak wiem czytałam ją z 8 albo 9 razy
-Ładny pies, jak się wabi?
-Sou, czemu nie spędzasz czasu z nimi?
-Czasami trzeba wyjść do normalniejszych ludzi
-No to troszkę źle trafiłeś, ja normalna raczej nie jestem- udawałam, że go nie znam, ale nie mogłam być wredna, był ubrany jak kiedyś, dżinsy,sweter z Nirvany i fullcap
-Na pewno normalniejsza od nich, przy okazji poznałem cie Sophie, czemu wtedy uciekłaś i nawet się nie pożegnałaś?-drążył we mnie dziurę swoimi czekoladowymi oczami, czułam, że ma do mnie żal sama go do siebie miałam, mogłam się chociaż pożegnać i wytłumaczyć a nie uciekać od razu.
-To nie takie proste, znasz mnie, wiesz że moje życie ogółem jest z deczka skomplikowane-zdmuchnęłam z twarzy niesforny kosmyk włosów
-Ja mam czas, więc z chęcią posłucham dlaczego moja najlepsza przyjaciółka znikła bez słowa...-oparł się o ławkę i podparł brodę ręką. Wpuściłam ze świstem powietrze i zaczęłam wszystko tłumaczyć od początku, kończąc na tym jakim cholernym cudem mieszkam z lokowanym wariatem w Londynie i skąd mam pieska.
-Tęskniłem mała-powiedział chłopak i jak dawniej mocno mnie przytulił. W porównanie z nim jestem taka malutka ja ogółem ani wzrostem ani urodą raczej nie grzeszę, dzięki ci panie Boże -_-. Wracając strasznie mi tego brakowało, niby mam Dee ale to nie to samo, co Zayn. On jest zawsze taki ciepły, rozumie mnie i tak ładnie pachnie.Wtuliłam się w chłopaka i tak zastygliśmy w swoich objęciach, zapominając o otaczającym na świecie, dobre pięć minut. Odkleiliśmy się od siebie kiedy mój pies zaczął się nie miłosiernie wiercić, spojrzałam na niego i zobaczyłam w oddali Danielle, która przyglądała nam się z otwartą buzią wskazując na nas palcem reszcie stojącej gdzieś z boku, zapewne. Wpadka, normalnie zaraz zostanie przeprowadzony wywiad, dostanę zjebe za nie poinformowanie jej o tym a Harry po dzisiejszym też pewnie nie będzie szczęśliwy. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i rozważałam kwestię ucieczki jednak Malik mi to uniemożliwił
-Nie zostawisz mnie teraz samego, albo uciekamy razem co na dłuższą metę nie ma sensu albo tłumaczymy to tu i teraz
-Ugh, no dobra, ale jakby co to ja zwiewam-chłopak ma rację przecież ja z brunetką mieszkam więc chociażbym nie wiem jak nie chciała i tak muszę z nią pogadać, a poza tym nie zostawię go samego z szóstką yyyy ludzi? Powiedzmy, że tak ich nazwę, w ułamku sekundy dziewczyna znalazła się obok mnie i ciągnęła gdzieś na bok
-Pilnuj psa Malik!-krzyknęłam do niego, a on tylko z przerażeniem pokiwał głową i został zasypany lawiną pytań z ust chłopaków.
-Co to kuźwa było?!
-Eee no nic, no
-Jak kurwa nic, przytulaliście się z pięć minut!
-No i co w tym takiego dziwnego?-próbowałam jakoś wybrnąć z sytuacji
-Jak co kurwa, ty ich nienawidzisz, wczoraj znikłaś razem z Harrym dzisiaj tulisz się z Malikiem, kto potem?!
-Wczorajsze to w ogóle przypadek, a Zayna znam jeszcze sprzed
X-factora, to był mój przyjaciel i się rozeszliśmy...
-Jak to, to ty mieszkałaś w Bradford?-mało wie o mojej przeszłości, nie chciałam jej tym zagracać czaszki
-Tak no i sama rozumiesz stara przyjaźń też nie rdzewieje-posłałam jej uśmiech, myśląc, że takie informacje jej wystarczą, niestety myliłam się
-Haha  nie myśl, że tak łatwo się wywiniesz, w domu chcę znać wszystko ze szczegółami i koniec-spojrzała na mnie tymi swoimi paczadłami i pociągnęła mnie ku chłopakom, czyli teraz już dwoje będzie mnie namawiało na zaprzyjaźnienie się z nimi -_-. Byłam taka bliska wywinięcia się Harry'emu i tym jego zielonym pytającym oczom, gdy niechcący na niego popatrzyłam. Jak myślałam tak się stało, był smutny i dziwnie przygnębiony, nie potrafiłam na patrzeć i zrobiłam coś czego nawet ja się po sobie nie spodziewałam....

________________________________________________________________________________

Heeej, jak widać dodaje nowy rozdział z góry przepraszam za błędy, ale nie miałam siły go poprawiać. Zaczęłam ferie, a wy? ^_^ Zabrałam się za pisanie one-shot'a walentynkowego i jeśli dobrze pójdzie to nawet go skończę. Ogółem teraz jakoś mam wenę na jednoparty więc może któregoś z nich dodam :D Rozdzaił poprawiałam o 5 rano więc sorki za niego, dodaje go bo wtedy mi się internet wyłączył -__-
CZYTASZ=KOMENTUJESZ


sobota, 2 lutego 2013


Rozdział 3
"Nie, nie, zaś ty, jakieś fatum normalnie?!"

Ci oni, kończyli już powoli ostatnia piosenkę, dosłownie podobno ostatnia zwrotka. Chciałam się zmyć, ale Dee chwyciła mnie za rękę i skarciła wzrokiem. Stanęłam zrezygnowana i robiłam wszystko byleby tylko się czymś zając, nagle brązowooka rozluźniła uścisk już chciałam się zmyć ale zauważyłam powód tego czynu, Liamuś. Wyściskała go i wycałowała, nawijając, że super koncert, że dużo energii, nawet na nich nie patrzyłam bawiłam się końcówką swoich włosów i grałam w Angry Birds na telefonie. Poczułam, że ktoś szturcha mnie w ramie, podniosła leniwie wzrok a Dee jednoznacznie spojrzała na chłopaków
-A jasne, eee hej?-bardziej zapytałam niż powiedziałam i wróciłam do telefonu. Znów mnie szturchnięto, lekko zdenerwowana popatrzyłam na brunetkę z oburzeniem, że wymaga czegoś więcej, zabrała mi telefon i schowała do kieszeni jakiegoś chłopaka
-Ej tak się nie robi!!!-zrobiłam obrażona minę, ona wzruszyła ramionami
-Życie kochanie, to jest Liam, Niall, Louis, gdzie jest kurwa Zayn i Styles-zapytała poirytowana, ona raczej rzadko przeklina, haha Dee przeklina jakie jaja!
-Cześć-pomachałam trójce chłopaków. Nie powiem całkiem ładni, ale i tak za gejowaci jak dla mnie, bez tatuaży, pewnie nie palą i nie piją, takie dzieciaki, nie moja bajka, a Dee to wyjątek, jedyna taka. Nagle ktoś na mnie wpadł i znów wylądowałam na ziemi
-No kurwa, zaś?!-warknęłam lądując pupą na podłodze. Cała reszta parsknęła śmiechem, ale widząc mój wzrok szybko zamilkli. Podniosła się korzystając z pomocy Liama i stanęłam w pionie, odwróciłam się w celu opierdzielenia sprawcy i doznała szoku
-Nie, nie, zaś ty, jakieś fatum normalnie?!-wydarłam się widząc przed sobą Harrego
-Też miło mi cię znowu widzieć niebiesko włosa, nie wiedziałem, że jesteś naszą fanka
-Hahahahaha, jaki suchar no ja nie mogę, zaraz zemdleję, ja, fanką, waszą?!-zaczęłam się śmiać jak psychiczna, szybki Ogar i pion
-To co robisz na naszym koncercie za sceną?-zapytał wyraźnie zdezorientowany
-Jej zapytaj, mam zagwarantowane pół roku bez słowa o tym waszym One coś tam-posłałam mu wredny uśmiech
-Widzę, że wy się już znacie, ale tak dla formalności to jest Harold <zamordował ja wzrokiem> Harry, a tam idzie Zayn- pokazała na jakiegoś chłopaka idącego w naszą stronę. Wyglądał znajomo...O boże to TEN Zayn tek który się ze mną przyjaźnił w Bradford! Jacieżpierdziele, zrobiłam przerażona minę widząc go w boysbandzie, dobra spokojnie on mnie nie pozna, wiec udaje wredną jedze. Chłopak do nas doszedł, ładnie się przedstawiłam, delikatnie uśmiechnęłam bo miał koszulkę którą dałam mu na urodzin. Wspominałam sobie idąc za nimi. Doszliśmy zapewne do ich garderoby, podeszłam do Danielle
-Ładnie się przedstawiłam i byłam prawie miła, chcę mój telefon i słuchawki!!!-zawyłam i zrobiłam maślane oczy
-Oh masz-dziewczyna wręczyła mi moją własność, dokładnie wytarłam telefon (był w kieszeni jednego z pedałków -_-) włożyłam do uszu słuchawki i zatonęłam w dźwiękach muzyki. Przymknęłam delikatnie oczy i wsłuchiwałam się w ton "In the end-Linkin Park", po nim nastało "Numb" uwielbiam tą piosenkę, myślałam, że zostałam w pokoju sama więc, zaczęłam śpiewać
"I'm tired of being what you want me to be -Jestem zmęczona byciem tym czym chcesz żebym była
Feeling so faithless-Czując się tak pozbawioną wiary
Lost under the surface-Zagubionyą pod powierzchnią
I don't know what you're expecting of me-Nie wiem czego ode mnie oczekujesz
Put under the pressure-Stawiana pod presją
Of walking in your shoes-chodzenia w twojej skórze/butach

(Caught in the undertow, just caught in the undertow)-schwytanyaw załamującej się fali, po prostu schwytanya w załamującej się fali
Every step that I take is another mistake to you-każdy krok który postawię jest dla ciebie kolejnym błędem
(Caught in the undertow, just caught in the undertow)-schwytana w załąmującej się fali, po prostu wchwytanyaw załamującej się fali
I've Become so numb-Stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
Ive become so tired-Stałam się tak zmęczona
So much more aware-Lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this-Staje się tym
All I want to do-wszystko co chce zrobić
Is be more like me-to być bardziej sobą
And be less like you-i mniej tobą

Can't you see that you're smothering me-czy nie zauważyłaś, że mnie dusisz
Holding too tightly-trzymając zbyt ciasno
Afraid to lose control- bojąc się stracić kontrolę
Cause everything that you thought I would be-wszystko czym myślałaś, że będę
Has fallen apart right in front of you-rozpadło się na kawałki przy tobie/na twoich oczach

(Caught in the undertow / just caught in the undertow)-schwytana w załamującej się fali, po prostu schwytanya w załamującej się fali
Every step that I take is another mistake to you-każdy krok który zrobię jest dla ciebie kolejnym błędem
(Caught in the undertow / just caught in the undertow)-schwytana pod falą, po prostu schwytanya w załamującej się fali
And every second I waste is more than I can take-każda sekunda którą marnuję to więcej niż mogę znieść


I've become so numb-  stałam się tak obojętna
I can't feel you there- nie czując Cię przy sobie
I've become so tired-stałam się tak zmęczona
So much more aware -lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this -staję się tym
All i want to do-i wszystko czego chce
Is be more like me -to być bardziej sobą
And be less like you -i mniej tobą

And I know-i wiem
I may end up failing too-też mogę zawieść
But I know-ale wiem
You were just like me-byłaś jak ja
With someone disappointed in you-ktoś był tobą rozczarowany

I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czuję Cię przy sobie
I've become so tired-stałam się tak zmęczona
So much more aware-lecz o wiele bardziej świadoma
I'm becoming this-staję się tym
All I want to do-i wszystko czego chcę
Is be more like me-to być bardziej sobą
And be less like you-i mniej tobą

I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
(Tired of being what you want me to be)-zmęczona tym czym chciałabyś żebym była
I've become so numb-stałam się tak obojętna
I can't feel you there-nie czując Cię przy sobie
(Tired of being what you want me to be)-zmęczona tym czym chciałabyś żebym była"

Otworzyłam oczy i zobaczyła sześć rozdziawionych paszczy wgapiających się we mnie. Gdyby pięć z nich nie wyglądało tak jak wygląda to nawet bym się cieszyła
-Sorry-mruknęłam i chciałam z powrotem wrócić na swoje stare miejsce. Jednak Dee chwyciła mnie za ręke zmuszając do zostania na swoim miejscu i odwróceniu się w ich stronę.
-Jesteś niesamowita-powiedział jeden z nich, który jadł jakąś kanapkę
-Dzięki, ale nie-znów chciałam usiąść i ponownie mnie odwrócono.
-Mówię Ci, masz zajebisty głos-powiedział Zayn
-Dobra, mogę już usiąść?-zapytałam Dee ta tylko przewróciła oczami i mnie puściła. Usadysfakcjowana usiadłam na kanapie i założyłam na uszy słuchawki. Chłopcy (lol pierwszy raz chyba ich tak nazwałam xD) się tam poprzebierali i mogliśmy iść. Schowałam telefon i słuchawki do torebki Dee i prawie słuchałam co mówią, dlaczego prawie? Bo wyłapywałam co trzecie zdanie i to po jednym słowie xD. Dotarliśmy na miejsce, oczywiście ja poleciałam do baru jak zwykle. Danielle jest już przyzwyczajona, więc nawet nie zwróciła uwagi, wypiłam chyba ze trzy kolejki i ruszyłam na poszukiwanie gwiazd itp. Znalazłam Olliego Mursa, co on tu robi o.O? Potem Simona Cowella co przyciągnęło moją uwagę. Podeszłam i grzecznie się przywitałam, jakim on jest miłym człowiekiem no po prostu, samą mnie to zdziwiło. Postanowiłam zakończyć poszukiwanie i zaczęło mi się nudzić, ja nie mogę, mnie nudzi się na, nijako, imprezie, szok! Odnalazłam Dee i zapytałam kiedy wraca, ona odpowiedziała, że chyba pójdzie na noc do Liama, zrozumiałam aluzję, wzięłam kluczę telefon i słuchawki po czym ruszyłam w stronę wyjścia, złapał mnie Harry
-Gdzie idziesz?
-Do domu, a gdzie mam iść?
-Odprowadzę cie
-Nie dzięki
-Ja mówię, nie pytam
-Dam sobie radę sama
-Co nie zmienia faktu, że cię odprowadzę
-Weź zajmij się czymś i daj mi spokój
-Zajmę się, odprowadzeniem cię
-Nie dzięki, już mówiłam
-No to będę szedł za tobą-boziu jakie uparte stworzenie, normalnie masakra. Wzruszyłam tylko ramionami na znak, że wisi mi co będzie się z nim dalej działo i wyszłam z klubu, czy co to tam było. Rozejrzałam się dookoła rozpoznałam okolice i dość szybkim tempem ruszyłam w stronę domu, Harry szedł za mną, jakoś mnie to szczególnie nie obchodziło, wsadziłam w uszy słuchawki i przyspieszyłam jeszcze bardziej, postanowiłam iść na skróty przez krzaki. Wlazłam w nie i mało nie dostałam zawału, zobaczyłam dwóch dresów, ich oczy zwróciły się na mnie, chciałam się wycofać, ale jeden chwycił mnie za rękę a drugi zaczął na mnie gwizdać
-No no no, całkiem niezła dupa nie łysy?
-No całkiem, całkiem ciekawe czy umie obciągać-bezczelnie sie zaśmiał, bałam sie jak cholera ale miałam kamienny wyraz twarzy
-Odwal się-szarpnęłam rękę, ale on tylko zacisnął uścisk
-Uuu nie radze, mała bo ta buźka nie będzie już taka ładna-chwycił mnie za brodę a ja popełniłam dość duży błąd, naplułam mu w twarz, drugi mocno szarpnął mnie za włosy
-Ała, zostaw mnie chuju!- prubowałam się wyrwać
-Co żeś powiedziała suko?!-dał mi z liścia, z nosa i ust polała mi się krew
-Zostaw mnie CHUJU!Mam przeliterować?!-oczywiście musiałam sobie nagrabić i znów dostałam z liścia tym razem kopnął mnie też w piszczel przez co krzyknęłam z bólu.
-Patrz rudy czyli jednak coś ją boli, buntowniczka się znalazła
-Puść mnie!-wydarłam się i zaczęłam szarpać na wszystkie strony, za wszelka cenę musiałam zwiać, ale ich było dwóch a ja jedna.Nagle ni  stąd ni z owąt pojawił się Harry, byłam równie zaskoczona co moi oprawcy. Nie spodziewałam się, że ma tyle pary w ręce, walnął tego który mnie uderzył tak, że poleciał na drzewo a nos był na stówę złamany.Trzymający mnie, widząc co mu grozi, rzucił mną o ziemię i rzucił się na chłopaka. Ten szybko sobie z nim poradził i za rękę wyciągnął mnie z krzaków. Pędem ruszyliśmy w bliżej nieznanym mi kierunku, ale jakoś mnie to nie ruszało chciałam jak najszybciej zwiać z tamtego miejsca. Nie przeszkadzało mi nawet, że biegnę za rękę z pedałem z One coś tam no z Harrym. Dobiegliśmy do jakiegoś mieszkania, chłopak otworzył drzwi i wprowadził mnie do łazienki po czym zaczął oglądać mnie ze wszystkich stron, sadzając mnie na blacie obok umywalki.Otrząsnęłam się i dręczyło mnie pytanie, gdzie ja kurwa jestem?!
________________________________________________________________________________
Ten rozdział to jest totalna porażka, nie miałam na niego pomysłu. Postaram się w następnych rozdziałach rozkręcić akcje. Jak myślicie Zayn pozna Sophie? Niektóre zdania mogą być dziwne i nieskładne, ale pisałam to wczoraj w nocy. CZYTASZ= KOMENTUJESZ

sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 2


Rozdzial 2


"Nie tak oficjalnie, możesz po prostu Harry"
Yeah dzisiaj wolnę i mogę sobie leżeć w łóziu do upadłego, gdyby nie jeden mały szczegół a mianowicie taki wrzód, który nazywa sie Danielle Peazer. Boże jak możesz mnie tak karać, skąd ty żeś ja wziął to ja nie wiem.Każdy normalny człowiek o godzinie 7.30 w sobotę, śpi, ale nie ten oto stwór w środku nocy zaczyna odkurzać i skakać po moim łóżku, że czas wstać bo piękna pogoda. Niechętnie zgramoliłam sie z cieplutkirgo łóżeczka i zamordowałam brunetkę  wzrokiem. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam piękne słońce i bezchmurne niebo. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Wyjęłam z szafy szorty z wysokim stanem moją ulubioną koszlkę z Nirvaną do tego czerwona bandanka i gotowe, włożyłam na nogi vansy i razem z Dee i Sou ruszyłąm do parku. Bawiłam sie z pieskiem a lokowata ćwiczyła swój układ, gdzieś w oddali chłopak grał na gitarzę, oczywiście ja zaczłęłam z nim śpiewać a mój pies odstawiał jakieś dziwne obroty wokół własnej osi. Potem poszliśmy do innego parku, bo tu nie ma stawu(haha xD jestem głupia). Byłam w swoim ulubionym miejscu gdzie tworzyłam piosenki, które tak bardzo lubiła Dee. Wyjęłam swój notes z torebki przyjaciółki zapisałam parę pomysłów i bawiłam sie z psem. Nagle na kogoś wpadłam, wymamrotałam cicho "sorki" i szybko sie podniosłam, zobaczyłam tą samą buźke jaka wczoraj złapała Sou. Co on mnie prześladuje?
-Boże to znowu ty!?
-Nie tak oficjalnie, możesz po prostu Harry-posłał mi uśmiech
-NO komiczne, co ty śledzisz mnie?
-Nie mam za bardzo na to czasu, a ty mnie?
-Jasne marzę o łażeniu za obcym facetem po mieście, bo ja nie mam innych atrakcji w życiu-powiedziałam z sarkastycznym uśmiechem i ruszyłam w strronę Dee która po raz 100000000000000 próbowała wykonać ten sam obrót w powietrzu.
-Dee kochanie idziemy, za durzo palantów w tym oteczeniu
-Okay a gdzie teraz?
-A my nie mamy za godzine zajęć?!-powiedziałam spoglądając na zegarek wskazujący 12.45.
-O Boże, zapomniałam, a potem koncert!
-A no tak, koncert, chciałabym zapomnieć, ale żeby potem nie było biorę słuchawki i będę słuchać normalnej muzyki bez udziału pedałów
-JA wiem, że tyich polubisz!
-No chyba nie, ale ruchy bo sie nie wyrobimy!-pędem ruszyłysmy do  domu, po 45 minutach byłyśmy na mmiejscu. Szybko wrzuciłam do torby legginsy, koszulkę i baletki i znów pędem, ruszyłam do domu kultury. Wpadłam jak zwykle ostatnia, ja mam teraz balet, Dee poszła na hip-hop.Niestety mamy lekcje osobno. Ja potem mam jazz i na końcu hip-hop a ona dokładnie na odwrót(rozumiecie, prawda? :D). Wskoczyłam w ciuszki i dołączyłam do grupy, od miesiąca staram sie dostać do teledysku Ushera i dzisiaj ogłoszą wyniki, raczej mam małe szansę, tak bynajmniej twierdzę, prędzej Dee. Powtórzyliśmy 3 układy i zaczęliśmy uczyć się nowego, nagle na sale wpadła dyrektorka
-Dzieciaki, przyszły wyniki!!-wszyscy rzucili się na kobietę próbując dowiedzieć się kto wystąpi w teledysku. Powoli przejechałam po liscie oczami, potem jeszcze raz i jeszcze i tak z 69(:D, musiałam xDD) razy.  Nie mogłam uwierzyć w to co widziałam byłam na tej liście. Zaczełam piszczeć i skakać po całej sali jak psycholka, niestety na liście znalazła sie też Ashley, czyli mój wróg nr.1 i Madison czyli dróga połówka wroga nr.1. Takie puste blondyny z bogatych domów uważające sie za lepsze bo maja większe biusty, NEVERMIND. Na liście była też Danielle. Dyrektorka pogratulowała nam wygranej i poszła dalej. Jarałam sie jak szczerbaty sucharami do końca zajęć. Po niezłej wyćwice(czyt.Hip-hop) nareszcie do domu i na koncert....pedałów... Doczłapałam do domu i walnęłam sie na łóżko, nie miałam siły nawet wstać a jeszcze muszę sie męczyć posród rozwrzeszczanych nastolatek, matko święta za co tę męki?! Odwróciłam sie na plecy i leżałam sobie patrząc na sufit, nagle do pokoju wpadła lokowana
-Ej wstawaj, co ty odstawiasz no wstawaj, no ej ej, za dwie godziny mamy koncert, no hallo weź, wstawaj!!!!!-darła sie dziewczyna skacząc po moim łóżku jakby nie rozumiała, że nie mam zamiaru wstawać
-Dee błagam cię daj mi spokój, jestem zmęczona.Nic mi sie nie chce, nie muszę wstawać, zaniesiesz mnie-zajęczałam i odwróciłam sie na dórgi bok.
-Dobra, ale pamiętaj impreza z innymi gwiazdami, nie gadanie o nich przez pół roku..-oczywiście po krótkim namyśle wstałam z uśmiechem
-No to co wkładamy kotku?
-Coś tam znalazłam-podała mi do ręki czarna sukienke bombkę odcinaną w pasie niebieskim(jak moje włosy, mój ulubiaśny kolorek :D) dość grubym paskiem z kokardką, czarne conversy(oczywiście, no ja w szpilach za często nie chodzę :D). Jakaś tam biżuteria, włosy zostawiłam rozpuszczone i wsadziłam w nie czarną opaskę. Jakiś tam makijaż i dla mnie aż za dobrze no wiecie sukienka, kokardka, bizuteria, ja, jak nie ja xD. Daniell miała ubrane czarne legginsy w panterkę, białą bokserkę a na to czarna prześwitującą koszulę, jak zwykle czarne szpilki, jakąś torebke (ja nigdy praktycznie nie noszę), biżuterie i opaske podobną do mojej, włosy wyjątkowo miała wyprostowane i rozpuszczone, ale się odstawiła, nie ma co. Zjadłam jakieś ciastka i jogurt po czym musiałyśmy wychodzić. Po godzinie, przeciskałyśmy się juz przez tłum nastolatek, pokazałyśmy ochroniarzom wejściówki i poszłysmy za scenę. Danielle próbowała mnie zaciągnąć do ich garderoby, ale delikatnie mówiąc odmówiłam i dziewczyna się poddała. Wyjęłam z jej torebki MP4 i słuchawki po czym utonęłam w piosence "Burn It Down", strasznie ja lubię, ale i tak nie przebije "Breaking the Habit". Zdecydowanie jedna z moich ulubionych. Delikatnie kołysałam sie w rytm muzyki gdy nagle ktoś we wmnie walnął tak że moje zacne cztery litery wylądowały na podłodze
-Może byś trochę uważał co?-zapytałam chlopaka który właśnie podawał mi rękę, oczywiście jej nie chwyciłam tylko zwinnym krokiem podniosłam się z ziemi i poszłam w stronę przyjaciółki, wychodzącej zza zakrętu. Pomachała mi jak małe dziecko, ja oczywiście odwzajemniłam ten gest, razem poszłyśmy za scenę gdzie te dekle dawały koncert. J, jak to ja, miałam to głęboko w poważaniu i ilekroć schodzili ze sceny szłam do "toalety".Tak na serio chowałam sie za piecykiem, swoja drogą całkiem on fajny, ba, zajebisty.Najwyższa pułka, no tak przecież to gwiazdy muszą mieć wszystko co najlepsze, ciekawe czy którykolwiem w ogóle potrafi na czymś grać.Zerknęłam jeszcze czy już znikneli, oczywiście trafiłam na moment gdy Dee całowała sie z tym jej Liamkiem.Wzdrygnęłam sie i gdy chłopak zniknął doszłam do niej
-Wiesz deklu, że było cię widać jak ogladałaś tą skrzynkę?
-Debilu to nie skrzynka tylko piecyk!I co z tego, ważne, że ja nie muszę ich oglądać-wystwaiłam jej język i chciałam włożyć w uszy słuchawki, niestety brunetka bezczelnie mi je wyrwała
-Ej, to moje oddaj!!!-próbowałam dosięgnąć moich skarbów ale no wiecie, ona jest ode mnie wyższa nawet na boso, teraz ona szpilki ja trampki, nie wykonalne.
-Jesteś na koncercie, muzyka jest tam-wskazałam na scenę i bezczelnie sie uśmiechnęła
-Co ja ci takiego zrobiłam, że tak mnie każesz?-zrobiłam minę zbitego psa
-Ja też cie kocham-posłała mi buziaczka i nuciła jakąś piosenke pod nosem, tylko co to.No ten który teraz śpiewa ma fajny głos, znaczy tak mi sie wydaje bo przez ten jazgot to ja praktycznie nic nie słyszę.Jaki debilizm, przyjść na koncert i zamiast słuchać muzyki to dreć japę "Tutaj, popatrz tutaj!!" "Kocham cie, wyjdż za mnie!" "Dam ci marchewki tylko weź mnie na scene!" (ok nie wiem o co chodzi, czemu marchewki?!), nie wnikam w głupotę niektórych osób..      



______________________________________________________________________________

 Witam państwa cieplutko :D Przepraszam za to, że tu jest masakryczna  ilość błędów, ale dodaje z laptopa koleżanki. a on  twierdzi, że każdy wyraz jest nieprawidłowy -_- Postaram się poprawić jak będe u siebie :P
Mama 6 komentarzy, jeden mój i dość trochę takiego jednego ułoma patologicznego u którego obecnie śpię xD Kocham was :******** <33