Rozdział 5
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
"Jak myślałam tak się stało był smutny i dziwnie przygnębiony, nie potrafiłam na patrzeć i zrobiłam coś czego nawet ja się po sobie nie spodziewałam...."
Podeszłam do niego, mocno przytuliłam i dałam buziaka w policzek następnie, szepnęłam do ucha
-Nie smuć się więcej przeze mnie -korzystając ze zdezorientowania wszystkich chwyciłam torebkę i smycz z psem i popędziłam w stronę z której przyszłam. Doskonale wiedziałam, że żadne z nich mnie nie dogoni bo całe życie biegam i robię to dość szybko. Po jakiejś godzinie biegu wpadłam do mieszkania, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam śmiać z własnej głupoty, nie dość że przytulam Zayna to jeszcze całuje i przytulał Harry'ego, co potem upojna noc z blondynem a może romantyczna kolacja z tym pasiastym. Zaczynam się zaskakiwać coraz bardziej i wcale mi to nie odpowiada, kolejny prysznic tego dnia, znów trochę pomyślałam i wskoczyłam w dresy do tego czarna bokserka i jakaś bluza z kapturem.Włączyłam sobie muzykę i postanowiłam poćwiczyć układ do teledysku, mój świat zamknął się w obszarze tańca i ewentualnie nucenia piosenki. Nagle do mieszkania ktoś wparował, jak zwykle to pewnie Dee, nie przejęłam się gościem i tańcowałam sobie dalej, jak dobrze, że to mieszkanie jest takie duże i mamy specjalną salę do tańczenia. Znudziło mi się powtarzanie tych kroków w kółko więc postanowiłam porobić różne akrobacje, wspominałam, że chodzę na gimnastykę artystyczną? Na początek coś prostego z czasem coraz bardziej skomplikowane kombinacje i znów postanowiłam potańczyć, tym razem Jazz, włączyłam sobie "Skinny love-birdy", zamknęłam oczy lubię ta piosenkę, więc zaczęłam śpiewać, po cichu bo wiecie skupiłam się na tańcu a wszystko na raz jest trochę nie wykonalne. Skończyłam tańczyć i byłam naprawdę zmęczona, nagle usłyszałam brawa, odwróciłam się i zobaczyłam chłopaków i Dee
-Co wy tu kurwa robicie?!
-Stoimy i cię oglądamy- elokwentnie odpowiedziała Danielle
-Ale dlaczego oni tu są-wskazałam na chłopaków
-Zaprosiłam ich, to też moje mieszkanie- pokazała mi język i rzuciła butelkę wody
-Dzięki- mruknęłam i poszłam do swojego pokoju. Haha trzeci prysznic tego dnia i chyba ostatni chociaż kto wie? Jako, że zbliżała się 9 postanowiłam ubrać się w piżamkę (za duża koszulka z ciasteczkowym potworem i niebiesko-czarno-białe spodnie w kratę), z rzeczami weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic, ciepły strumień wody pozwolił mi zapomnieć, że w moim domu znajduję się stado orangutanów.Wyszłam z łazienki w swoich sweetaśnych kapciach w spangeboby (prezent na urodziny od Dee) i zmierzałam w stronę kuchni, jednak to co tam zastała przerosło moje nerwy
-Do dziesięciu, spokojnie <mówiłam sama do siebie> za pięć minut tu wracam i radze dobrze żeby było tutaj tak jak wcześniej bo inaczej źle się to dla was WSZYSTKICH skończy-odwróciłam się na pięcie i usłyszałam niezłą krzątaninę i gonienie po kuchni, spojrzałam na zegarek 9.05. Usiadłam przed telewizorem i oglądałam sobie Inną.Wybiło 10 po, weszłam do kuchni i tak jak chciałam było czysto jak wcześniej, zadowolona podeszłam do lodówki i wyjęłam karton soku, nalałam sobie do szklanki i usiadłam na wysepce. Sześć par oczy patrzyło na mnie i czekało na jakikolwiek komentarz, ja tylko słodko machałam nogami i uparcie wpatrywałam się w ulicę za oknem. Wszyscy gdzieś się spieszą ale czy to ma jakiś sens? (Zaczęłam swoje psychologiczne wywody, to nie wróży nic dobrego) Bo w końcu życie i tak się kiedyś skończy i nie będziemy nigdzie się spieszyć, więc czy nie lepiej wykorzystać, to już i tak krótkie i kruche życie, na spędzenie go z ludźmi bliskimi naszemu sercu? Bo kiedyś ich też zabraknie i wtedy zorientujemy się, że tak właściwie nigdy nie powiedzieliśmy im jak bardzo są dla nas ważni. Kto wie kiedy bóg postanowi zabrać go do siebie, może naprawdę lepiej jest żyć pełnią życia i niczym się nie przejmować mówiąc "będzie lepiej, razem damy radę", niż biegać i non stop spieszyć się do pracy, do domu, marnować czas na kłótnie i ranienie innych i samego siebie? Może to wszystko, te pieniądze, wcale nie są nam potrzebne, może to inni ludzie dają nam powód do istnienia i całe nasze bogactwo to ilość naszych prawdziwych przyjaciół i ludzi bliskich naszemu sercu, jak rodzina i ten najważniejszy chłopak czy dziewczyna za których potrafilibyśmy oddać wszystko? Może jest czas żeby powiedzieć im tak zwyczajnie "dziękuje, że jesteś" i mocno ich przytulić pokazując jak dużo dla nas znaczą, zamiast kłócić się z nimi o mało istotne pierdoły, które na dłuższą metę i tak nie będą ważne? Po takich rozmyślaniach i wywodach postanowiłam zamienić je w czyny
-Dziękuje że jesteś Dee- rzuciłam się dziewczynie na szyje, jako, że jakoś szczególnie często tego nie robię lekko ja to zdziwiło
-Hahaha, znów miałaś swoje psychologiczne wywody?- zapytała odwzajemniając uścisk
-No tak trochę-potem jeszcze wskoczyłam Malikowi na plecy i wywaliliśmy się na Harrego, obu przytuliłam i zakończyłam wyznawanie uczuć ludziom, podeszłam do sou i zaczęłam się z nią bawić a Dee robiłam nam różnorakie zdjęcia, które mam nadzieje nie ujrzą światła dziennego. Byłam nieźle zmęczona więc poszłam do siebie i wskoczyłam do łózia, szybko zasnęłam.
*rano*
Dzień jak co dzień, nie licząc faktu, że obudził mnie lekko zagubiony Niall, mówiąc, że Danielle mu kazała i zagroziła, że nie da mu śniadania jak tego nie zrobi. Chłopak się normalnie mnie bał, ale był przy tym taki słodki, chyba zaczęłam ich wszystkich lubić, a coś czuję, że teraz będę z nimi spędzać wyjątkowo dużo czasu..
-Nie bój się mnie, nic ci nie zrobię- mruknęłam leżąc twarzą w poduszce
-Nie byłbym taki pewien...
-Haha wiedziałem, że on to cie nie obudzi, wstawaj mała- do pokoju wparował Zayn i Harry oboje wskoczyli mi na łóżko
-Jemu nic nie zrobię, ale was wyrzucę przez okno przy najbliższej okazji- powiedziałam gdy Zayn niósł mnie do salonu.Posadził mnie kulturalnie przy stole i sam usiadł obok. Dee i Liaś robili nam śniadanko a reszta o czymś gadała
-O dzień dobry!-wydarł się ten w paski
-Cześć, cześć- powiedziałam mało kontaktując
-Dee oni tu wszyscy spali?-zapytałam starając sobie przypomnieć czy jak wczoraj poszłam spać to oni nadal tu byli
-Tak jakoś wyszło..
-Okej nie chcę wiedzieć, a teraz daj kawy dobra kobieto!!- jęknęłam i opadłam na stół z braku kofeiny w organiźmię
-Już spokojnie- postawiła mi przed nosem kanapki i kawę
-Uuuu kocham cię- mruknęłam pakując jedzenie do buzi, tak kawa zdecydowanie postawiła mnie na nogi, wróciło mi świeże myślenie i zorientowałam się, że muszę iść do pracy! Brunetka najwidoczniej wyczytała wszystko z mojej miny
-Masz jeszcze dwie godziny, dzisiaj przecież zaczynasz o 11
-A to spoko idę coś zrobić z czymś co potocznie nazywamy moim ciałem-powłóczyłam nogami do łazienki, mój geniusz zapomniał, że w mieszkaniu jest czterech facetów i Harry (xD) i zapomniałam zabrać ubrania a do mojego pokoju z łazienki szło się prze salon i kuchnię..Olałam to jak na razie, wysuszyłam włoski, kolorek powoli bladnie trzeba zakupić farbę, a może inny kolor, albo wrócę do blondu a może brąz, kto wie?? Pomalowałam się i szczelnie zawinęłam w najdłuższy ręcznik jaki znalazłam, sięgał mi za tyłek i to tak ledwo, no trudno ja im tutaj siedzieć nie kazałam teraz muszą oglądać wieloryba wyrzuconego na brzeg, tylko żeby nie zadzwonili po greenpace..Pech chciał, że wszyscy oprócz Liama i Danielle byli w kuchni i nie mogłam ich w żaden sposób ominąć, patrzyli na mnie jak na jakiś 8 cud świata.
-Eee sorki ale no wiecie ten teges, ja jestem tak jakby u siebie, więc musicie znieść widok wieloryba wyrzuconego na brzeg w samym ręczniku
-Ty nie masz nic pod tym?-zapytał Harry z otwartą gębą
-No nie, ale, mogę iść do siebie, zimno mi!-wyminęłam pasiastego i blondyna
-Jakiego zaś wieloryba ty jesteś grubości wykałaczki- zmierzył mnie wzrokiem Malik
-Ta ta jasne, oczywiście a Paris Hilton ma 180 IQ
-Boże, żebym ja wyglądała jak ona!-wydarła się Danielle z salonu
-Haha twoim marzeniem jest zostać krasnalem z nadwagą, ciekawe!-prowadziła dyskusje w samym ręczniku, nie no zawsze spoko!
-Chyba niedowagą i nie jesteś aż taka niska-"poprawił" mnie Harry
-No wcale, mam aż 158 cm
-Zawsze mogłaś być niższa
-To wtedy byście mnie nawet nie zauważyli i zostałabym rozplaszczona!
-Nie przesadzaj, no
-Dobra ja idę się ubrać
-Wcale nie musisz...
-Zboczeniec-mruknęłam pod nosem i poszłam do siebie, wyjrzałam przez okno, leje deszcz i na pewno jest zimno,Ciuszki Przebiegłam z powrotem do łazienki ubrałam się, związałam włosy w kłosa i byłam gotowa. Zapięłam Sou smycz i wyszłam z domu, ktoś przecież musi dbać o pieska :D Jako, że było zimno pochodziłyśmy tylko koło bloku i wróciłam do środka.
-Dee kochanie nie chcę cię martwić ale za piętnaście minut musimy wyjść no bynajmniej ja
-Nie obrazisz się jak zostanę, ja mam próbę za dwie godzinki
-Nie no spoko, przyjdź tylko po mnie
-Jasne, dzięki-posłała mi buziaczki, czyli do pracy idę sama.Wsadziłam do kieszeni telefon słuchawki i jakieś drobne, chciałam już wyjść kiedy zatrzymał mnie blondynek
-Jak chcesz to cię odprowadzę, bo i tak będę już się zbierał-on jest strasznie sweet a nie chcę iść sama więc bez większych namysłów się zgodziłam.Jakbym mi ktoś jeszcze przedwczoraj powiedział, że będę się zadawać z nimi wszystkimi to bym go wyśmiała a tu proszę It's supraise!Wyszliśmy z mieszkania i spokojnym krokiem ruszyliśmy w stronę MSC
-Tak w ogółem gdzie pracujesz?
-W MSC
-Fajnie, ja też czasami razem z Harrym i Louisem, ale zazwyczaj ja wyjadam dodatki i szef mnie opierdziela
-Haha ja zawsze zjadam żelki i m&m'sy, z początku mi zwracał uwagę ale potem, się przyzwyczaił
-Czemu nas nie lubisz?- walnął prosto z mostu i utkwił we mnie swoje niebieskie oczy, swoją drogą jakie one ładne
-To nie tak, że ja was nie lubię, bo zaczynam się do was powoli przekonywać, po prostu jesteśmy trochę z innych sfer..
-No i co z tego, jesteśmy całkiem normalni, znaczy staramy się tacy być
-Wiesz zaczynam już was akceptować, ale to trochę zajmie, ja nie ufam ludziom i dużo czasu minie zanim będę np. ciebie traktować jak Zayna czy Danielle, życie mnie nauczyło paru rzeczy i będę się tego trzymać-chłopak pokiwał głową pokazując, że zrozumiał
-Ej, ty jesteś tancerką jak Danielle, no nie?
-No tak, a co?
-Bo potrzeba nam kogoś do nowego teledysku, nie wiem czy Danielle ci mówiła ona miała wystąpić ale wyjeżdża i nie może
-Zastanowię się, już jesteśmy
-Szybko aż za szybko, to do zobaczenia-chłopak mnie przytulił i poszedł w swoja stronę, na chwile odpłynęłam zastanawiając się nad kolorem jego oczu .Szybko wywaliłam te myśli z głowy i weszłam do budynku.
________________________________________________________________________________
PRZEPRASZAM, że tak długo nic nie dodawałam, ale dostałam szlaban -__- A wiec, rozdział taki sobie, ale wprowadza powoli w fabułę, Sophie jest jak nie Sophie, ale co tam :D Dzisiejszego dnia, zakleiłam sobie usta masłem orzechowym, spadłam z łóżka (dwukrotnie), zaliczyłam dwie gleby na śniegu w środku lasu, niosłam na barana dwie przyjaciółki (nie na raz po kolei) i została uznana za mamę moje siedmiomiesięcznego brata o.O Tak więc było dość ciekawie, dodałabym wam parę zdjęć, ale oszczędzę wasze paczadełka i nie pokarzę mego krzywego ryjka ^_^ KOOOOOOOCHAM WAS BARDZO MOCNO :**** niedługo dodam następny :***
a ja już myślałam że nie dodasz ale nareście . . *.*
OdpowiedzUsuńboskie to opowiadanie . .
A.S. ;P
Czekam na następny, a miałam nadzieje, że Sophie namiętnie go pocałuje w USTA, ale nie. Ciekawe czy z którymś się zejdzie... :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny z niecierpliwością